sobota, 17 grudnia 2016

Kontynuacja opowiadania

Przez długi czas włóczyłam się po mieście, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Kupiłam sobie bułkę i popiłam jogurtem. Robiło się ciemno. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Marika mnie odtrąciła, do ojca nie mogłam wrócić, nie mam jakiejś bliskiej przyjaciółki, która by mnie przenocowała. Nie miałam wyjścia. Idziemy na dworzec.
Na dworcu było pełno pijanych meneli, którzy żebrali piątkę na piwo. Nie chciałam tu być, ale co miałam zrobić. Całe moje życie nie było niczym wielkim. Nikt nawet nie zauważy jak tu zamarznę albo podetnę sobie żyły. Gdy mama żyła było inaczej.
Zaczęłam powoli przysypiać na plecaku i usłyszałam nad sobą oddech. Nie był to oddech menela, który tylko pił. Otworzyłam oczy a nade mną stał jakiś chłopak. Był brudny, niezadbany, ale jego czysto błękitne oczy pokazywały wiele cierpienia. Byłam tu około godziny i już ktoś mnie zauważył. Zastanawiam się dlaczego? Czy tak się wyróżniam?
-Cześć, co ty tu robisz?
-My się znamy?
-A… nie pamiętasz mnie?- Widziałam po chłopaku, że był rozczarowany, ale nie miałam pojęcia dlaczego.
-A powinnam?
-Możliwe, że ty mnie nie kojarzysz, ale ja Ciebie tak. Chodziliśmy do jednej szkoły. Do równorzędnych klas. Kuba jestem.
-Iza.- Podałam chłopakowi rękę. Faktycznie twarz jakby znajoma.
-Wiem. Co ty tu robisz? Taka dziewczyna jak ty nie powinna spać na dworcu.
-Możliwe, ale nie za bardzo mam gdzie spać, a ty? Przecież, z tego co wiem, masz gdzie mieszkać.
-A ty nie? Masz rodziców i siostrę w czym problem?
-Moja mama umarła dwa lata temu, ojciec pewnie leży gdzieś pijany, a Marika –oczy zaszły mi łzami. Nie mogłam uświadomić sobie, że nie umie zrobić nic dla swojej młodszej siostry –już nie mam siostry. Nie mam rodziny, nie mam nikogo.
-Przykro mi. Mogę wiedzieć co się stało?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Okej, wstawaj. –podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
-Po co?
-Idziemy.
-Niby gdzie?
-Pod jakiś dach. Naprawdę myślałaś, że dam Ci spać na dworcu?
      Nie powiedziałam słowa więcej. Pomógł mi wstać i szłam w ślad za nim. Nie za bardzo pamiętam go ze szkoły, ale jakoś zyskał w moich oczach. Było zimno, niewiarygodnie zimno. Padał śnieg, samochody jeździły powoli jak nigdy. Weszliśmy na jedno z opuszczonych osiedl. Przeciskaliśmy się przez szczeliny bloków i domów, czasami zamieszkałych, a czasami nie. Weszliśmy do małego, jednorodzinnego domu. Zobaczyłam wiele tłoczących się ludzi przy jednym kominku. Mimo potężnego mrozu im wystarczał jeden kominek. Zawsze jakiś dach nad głową pomyślałam. Jakiś młody chłopak odwrócił się w naszą stronę i powiedział chrapliwym głosem:
-Kogo tu, u diabła, przyprowadziłeś?
-To Iza, moja znajoma. Prześpi się tu jedną dwie noce.
-Kuba, rozmawialiśmy o tym. –powiedział ktoś inny.
-Będzie lepiej jak pójdę. –powiedziałam cicho do Kuby.
-Nie, zostań. Porozmawiam z nimi.
Podszedł do mężczyzny z brodą, a reszta „domowników” bacznie mi się przyglądała. Bałam się poruszyć, byłam pod „ostrzałem” około dziesięciu osób. Kuba rozmawiając z tym mężczyzną była bardzo spokojny i opanowany w porównaniu do tego brodacza. Mimo dzielących nas kilku metrów dostrzegłam na jego czole pulsującą żyłę. Coraz bardziej byłam zniechęcona i gorzej nastawiona na zostanie w tym miejscu, ale za chwilę przyszedł Kuba i bez słowa zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Otworzył mi ledwo wiszące na zawiasach drzwi. W pomieszczeniu nie było łóżek, szafek ani nic co by sprawiało wrażenie normalnego pokoju. Leżały tylko dwa materace. Wyglądało to trochę tak jakby się kogoś spodziewał. Może mnie?
-Czekasz na kogoś?
-Nie, dlaczego?
-No… -wskazałam dwa materace.

-A to. –Zobaczyłam w jego oczach cierpienie. Z oczu można dowiedzieć się więcej niż ze słów. Widziałam, że coś się stało. Nie chciałam naciskać, on na mnie też nie naciskał tylko mi pomógł. Momentalnie jego oczy zaczęły błyszczeć niczym kryształy porozrzucane na słońcu. To tylko łzy albo aż łzy. Zrzuciłam plecak z ramienia, podeszłam do Kuby i nic nie mówiąc przytuliłam go. Wtulił się we mnie jak małe, zagubione dziecko, które odnalazło kogoś komu ufa. Czułam jak się trzęsie, jak nie może powstrzymać już dłużej płaczu. Mimo że praktycznie go nie znałam poczułam ogarniającą mnie gorycz. Staliśmy tak w milczeniu przytuleni do siebie. Gdy Kuba odsunął się ode mnie zobaczyłam ulgę na jego twarzy. Nie spytałam, nic nie powiedziałam, bałam się, że nie chcę znać powodu. 
Jeżeli się podoba to dodawajcie komentarze i obserwujcie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz