piątek, 9 grudnia 2016

"Nigdy nie brałam pod uwagę ucieczki z domu, ale w tej sytuacji nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nie można cały czas myśleć o innych. Czas zacząć myśleć o sobie. Muszę w końcu myśleć egoistycznie. Moja starsza siostra, Marika, już się wyprowadziła i zostawiła mnie z Nim samą. Ludzie w normalnych rodzinach nazwaliby go tatą, ojcem lub rodzicem, ale kiedy mama umarła stracił u mnie szacunek. Zaczął pić. Razem z Mariką starałyśmy się mu pomagać, ale On z czasem nie mógł na mnie patrzeć. Jestem zbyt podobna do mamy. Kochał ją i całą miłość przeniósł na Marikę. Jej było wszystko wolno, a to, że jestem podobna do Jego zmarłej żony nic dla Niego nie znaczyło. Przez to znienawidził mnie jeszcze bardziej. Bił mnie nie raz. Marika nigdy się za mną nie wstawiła, zawsze tylko patrzyła jak się na mnie wyżywa. Nic nie zrobiła, ale miałam wrażenie, że ktoś czuwa, a teraz zupełnie nie mam nikogo. Codziennie przychodzi pijany, że ledwo co wchodzi po schodach, ale dzisiaj zdecydowałam… Mam tego dość, dość takiego życia. Pakuję plecak i już mnie nie ma.
   Wyszłam z domu w nocy, chociaż gdybym wychodziła w dzień też nic by nie zauważył. Wzięłam pieniądze ze schowka mamy. Tylko ja o nim wiedziałam. Nie wiem dlaczego, ale już się tego nie dowiem. Było tam około tysiąc pięćset złotych. Na klatce schodowej zachowywałam się ciszej niż normalnie. Miałam sąsiadów, którzy byli hipokrytami. Nie chciałam ryzykować. Zgaduję, że On i tak nie będzie mnie szukał.
Nadchodził poranek, mimo że było lato było dość zimno, miałam na sobie ciepłą bluzę mamy. W niej czułam się bezpiecznie, nie była wyprana więc nadal czułam jej zapach. Miałam wrażenie jakby mnie obejmowała swoimi chudymi ramionami. Pamiętam ją gdy przyjmowała już chemię. Nie miała włosów, schudła przez nic niejedzenie. Miała raka szpiku. Ani ja, ani Marika nie mówiąc o Nim nie mogliśmy być dawcami. Szukaliśmy dawcy na własną rękę, ale się spóźniliśmy. Była w zbyt zaawansowanym stadium choroby. Nic nie dało się zrobić. Nie wychodziłam ze szpitala. On siedział ze mną, ale tylko po południu. Chodził do pracy i musiał zarabiać na mnie i Marikę. To było zaledwie dwa lata temu. Miałam 14 lat. Zawaliłam półrocze, ale zdałam do następnej klasy. W wakacje mamy już z nami nie było.
Poszłam do Mariki. Stwierdziłam, że może teraz się zrehabilituje za te dwa lata kiedy nic nie robiła. Teraz ma 23 lata. Rzuciła studia i wyszła za bogatego lekarza i mieszkają razem w uroczym domku na obrzeżach miasta. Nie miałam pojęcia co jej powiem, ale była moją jedyną deską ratunku.                     Stanęłam przed drzwiami do jej domu. Tylko sekundy dzieliły mnie ze spotkania z nią. Nie widzieliśmy się od czasu jej wyprowadzki, czyli około roku. Stałam zawieszona w czasie. Nie mogłam nacisnąć dzwonka. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją wizytę a co dopiero jak się dowie z jakiego powodu ją złożyłam. Nie zdążyłam nacisnąć dzwonka, gdy przed moimi oczami ukazał się wysoki, barczysty mężczyzna w garniturze i okularach na nosie. Za nim stała drobna kobieta w szlafroku, jeszcze zaspana. Tak, to Marika. Trochę przytyła. Dopiero jak jej mąż się odsunął zobaczyłam, że jest w zaawansowanej ciąży.
-O, Iza! Co ty tu robisz?
-To wy sobie porozmawiajcie ja idę. Pa, kochanie. –Mężczyzna pocałował moją siostrę i wsiadł do czarnego samochodu. 
-Wejdź. –Marika odsunęła się żebym mogła wejść. Weszłam niepewnym krokiem. Rozglądałam się dookoła, a Marika bacznie mi się przyglądała. Przez ten rok sporo się zmieniłam. Obcięłam włosy, schudłam i przekułam uszy. –Co Cię sprowadza?
-Uciekłam z domu.
-Co? Dlaczego?
-Nie udawaj, że nie wiesz. On mnie nienawidzi.
-Nie mów „On”. To twój ojciec.
-On nie jest moim ojcem. Jest tylko dawcą spermy. Nigdy mnie nie kochał, cały czas mnie bije, przychodzi pijany do domu. Tak się zachowuje ojciec?! –Krzyczę na Marikę tylko dlatego, żeby nie płakać. Wiem, że ona nie może się teraz denerwować, ale nie potrafię inaczej. –Zostawiłaś mnie z nim samą, a widziałaś nie raz jak uderza mnie kablem w plecy. Ciebie nigdy nie uderzył, a ja chowałam siniaki na w-f’ie. Zostawiłaś mnie.
-Przecież ty nie długo też się wyprowadzisz, a teraz wracaj do domu. Tata na pewno się o Ciebie martwi.
-Przecież wiesz, że wcale tak nie jest. Myślałam, że chociaż teraz się za mną wstawisz i trochę mnie u siebie przechowasz, ale jak zawsze się myliłam.
-Iza, nie mów tak.
Nie słuchałam jej dłużej. Wzięłam plecak i wyszłam z jej domu. Każdy chce się mnie tylko pozbyć. To był błąd, że do niej przyszłam. "
   Tutaj przesyłam Wam kawałek mojego opowiadania. Jeżeli Wam się spodoba to polecajcie znajomym i wypowiadajcie się w komentarzach. Uwagi mile widziane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz