sobota, 17 grudnia 2016

Kontynuacja opowiadania

Przez długi czas włóczyłam się po mieście, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Kupiłam sobie bułkę i popiłam jogurtem. Robiło się ciemno. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Marika mnie odtrąciła, do ojca nie mogłam wrócić, nie mam jakiejś bliskiej przyjaciółki, która by mnie przenocowała. Nie miałam wyjścia. Idziemy na dworzec.
Na dworcu było pełno pijanych meneli, którzy żebrali piątkę na piwo. Nie chciałam tu być, ale co miałam zrobić. Całe moje życie nie było niczym wielkim. Nikt nawet nie zauważy jak tu zamarznę albo podetnę sobie żyły. Gdy mama żyła było inaczej.
Zaczęłam powoli przysypiać na plecaku i usłyszałam nad sobą oddech. Nie był to oddech menela, który tylko pił. Otworzyłam oczy a nade mną stał jakiś chłopak. Był brudny, niezadbany, ale jego czysto błękitne oczy pokazywały wiele cierpienia. Byłam tu około godziny i już ktoś mnie zauważył. Zastanawiam się dlaczego? Czy tak się wyróżniam?
-Cześć, co ty tu robisz?
-My się znamy?
-A… nie pamiętasz mnie?- Widziałam po chłopaku, że był rozczarowany, ale nie miałam pojęcia dlaczego.
-A powinnam?
-Możliwe, że ty mnie nie kojarzysz, ale ja Ciebie tak. Chodziliśmy do jednej szkoły. Do równorzędnych klas. Kuba jestem.
-Iza.- Podałam chłopakowi rękę. Faktycznie twarz jakby znajoma.
-Wiem. Co ty tu robisz? Taka dziewczyna jak ty nie powinna spać na dworcu.
-Możliwe, ale nie za bardzo mam gdzie spać, a ty? Przecież, z tego co wiem, masz gdzie mieszkać.
-A ty nie? Masz rodziców i siostrę w czym problem?
-Moja mama umarła dwa lata temu, ojciec pewnie leży gdzieś pijany, a Marika –oczy zaszły mi łzami. Nie mogłam uświadomić sobie, że nie umie zrobić nic dla swojej młodszej siostry –już nie mam siostry. Nie mam rodziny, nie mam nikogo.
-Przykro mi. Mogę wiedzieć co się stało?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Okej, wstawaj. –podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
-Po co?
-Idziemy.
-Niby gdzie?
-Pod jakiś dach. Naprawdę myślałaś, że dam Ci spać na dworcu?
      Nie powiedziałam słowa więcej. Pomógł mi wstać i szłam w ślad za nim. Nie za bardzo pamiętam go ze szkoły, ale jakoś zyskał w moich oczach. Było zimno, niewiarygodnie zimno. Padał śnieg, samochody jeździły powoli jak nigdy. Weszliśmy na jedno z opuszczonych osiedl. Przeciskaliśmy się przez szczeliny bloków i domów, czasami zamieszkałych, a czasami nie. Weszliśmy do małego, jednorodzinnego domu. Zobaczyłam wiele tłoczących się ludzi przy jednym kominku. Mimo potężnego mrozu im wystarczał jeden kominek. Zawsze jakiś dach nad głową pomyślałam. Jakiś młody chłopak odwrócił się w naszą stronę i powiedział chrapliwym głosem:
-Kogo tu, u diabła, przyprowadziłeś?
-To Iza, moja znajoma. Prześpi się tu jedną dwie noce.
-Kuba, rozmawialiśmy o tym. –powiedział ktoś inny.
-Będzie lepiej jak pójdę. –powiedziałam cicho do Kuby.
-Nie, zostań. Porozmawiam z nimi.
Podszedł do mężczyzny z brodą, a reszta „domowników” bacznie mi się przyglądała. Bałam się poruszyć, byłam pod „ostrzałem” około dziesięciu osób. Kuba rozmawiając z tym mężczyzną była bardzo spokojny i opanowany w porównaniu do tego brodacza. Mimo dzielących nas kilku metrów dostrzegłam na jego czole pulsującą żyłę. Coraz bardziej byłam zniechęcona i gorzej nastawiona na zostanie w tym miejscu, ale za chwilę przyszedł Kuba i bez słowa zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Otworzył mi ledwo wiszące na zawiasach drzwi. W pomieszczeniu nie było łóżek, szafek ani nic co by sprawiało wrażenie normalnego pokoju. Leżały tylko dwa materace. Wyglądało to trochę tak jakby się kogoś spodziewał. Może mnie?
-Czekasz na kogoś?
-Nie, dlaczego?
-No… -wskazałam dwa materace.

-A to. –Zobaczyłam w jego oczach cierpienie. Z oczu można dowiedzieć się więcej niż ze słów. Widziałam, że coś się stało. Nie chciałam naciskać, on na mnie też nie naciskał tylko mi pomógł. Momentalnie jego oczy zaczęły błyszczeć niczym kryształy porozrzucane na słońcu. To tylko łzy albo aż łzy. Zrzuciłam plecak z ramienia, podeszłam do Kuby i nic nie mówiąc przytuliłam go. Wtulił się we mnie jak małe, zagubione dziecko, które odnalazło kogoś komu ufa. Czułam jak się trzęsie, jak nie może powstrzymać już dłużej płaczu. Mimo że praktycznie go nie znałam poczułam ogarniającą mnie gorycz. Staliśmy tak w milczeniu przytuleni do siebie. Gdy Kuba odsunął się ode mnie zobaczyłam ulgę na jego twarzy. Nie spytałam, nic nie powiedziałam, bałam się, że nie chcę znać powodu. 
Jeżeli się podoba to dodawajcie komentarze i obserwujcie. 

Świąteczna komercja.

   Z dzieciństwa pamiętam jak czekało się za pieczeniem pierników, ubieraniem choinki i oczywiście za prezentami. Pisało się listy do św. Mikołaja lub gwiazdora, jak kto wierzył. Po wigilii, kiedy kolacja była zjedzona, prezenty rozpakowane jadło się pozostałe opłatki. Dziecko kładło się do łóżka z nowym misiem, a rodzice mieli świadomość, że ich dzieci są szczęśliwe. 
   Współcześnie to wszystko jest inne. Nie pisze się już listów do gwiazdora, dzieci wiedzą, że to rodzice kupują prezenty, oczekuje się smartfonów, tabletów, laptopów, nie wiadomo czego, ale najgorsze jest skomercjalizowanie świąt. Już w listopadzie zaczynają się świąteczne reklamy, promocje i manipulowanie masowo ludźmi. Wszystkie korporacje wmawiają nam, że akurat ich produkt będzie najlepszy dla naszego dziecka, chłopaka, partnera, żony. 
    Te wszystkie zabiegi odciągają nas od pierwotnego powodu obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Powinniśmy cieszyć się, że mija kolejna rocznica upamiętniająca narodzenia się Zbawiciela, o 12 w nocy iść na pasterkę, żeby przywitać się z Dzieciątkiem Bożym. Powoli stajemy się jak Stany Zjednoczone. Nie długo nikt nie będzie pamiętać o co chodziło w tych świętach. Będziemy biegać za prezentami już w październiku, a ucieknie nam sens tego święta. Przecież nie chodzi o to, że nie idziemy wtedy do pracy, czy do szkoły. Wtedy spotykamy się z rodziną przy uroczystym stole, w nocy przyjmujemy Komunię Świętą. 
     Nie sprowadzajmy świąt tylko i wyłącznie do komercji. Cieszmy się tym, że możemy ten wyjątkowy czas spędzić z rodziną, którą kochamy, że razem możemy pośpiewać kolędy i nikt nie śpieszy się do pracy. Cieszmy się sobą!


  WESOŁYCH ŚWIĄT! ~Ola


poniedziałek, 12 grudnia 2016

Homoseksualizm

  Rozmawiałam z mamą i babcią na temat mojej hipotetycznej homo-seksualności. Babcia, jak to osoba starych obyczajów, stwierdziła, że to byłaby tragedia, a mamie to by nie przeszkadzało. Babci poglądy nie zdziwiły mnie, ale mamy trochę tak. Raczej by mnie nie wyklęła, ale wiem, że chce mieć wnuki, a ani ja, ani narzeczona mojego brata jakoś nie przepadamy za dziećmi. Prawdopodobnie z czasem się to zmieni, jak wiemy ten instynkt macierzyński i te sprawy. 
   Wracając, jak dla mnie homoseksualizm jest czymś tak samo naturalnym jak heteroseksualizm. Nie rozumiem wielu manifestacji przeciwko osobom homoseksualnym, ale zdążyłam zauważyć, że ci, którzy są przeciw tym ludziom i ich nie akceptują to oni nie rozumieją wielu spraw. Mają o wiele mniejszy iloraz inteligencji. Nie chcę nikogo obrażać, ale osoba, która ma trochę wyższe IQ, nawet nie pomyśli, że nie mógłby takich ludzi nie tolerować. To samo tyczy się osób o innym kolorze skóry, o innym pochodzeniu, a czasami nawet innej płci. 
   Nie musimy być jak oni, ale wypadałoby ich tolerować. Homoseksualiści nie mszczą się na nas za to, że nie jesteśmy tacy jak oni to dlaczego my mamy tak robić? 
   Nasze społeczeństwo lubi jedność, dlatego tak szybko wchodzą masówki i także dlatego nie tolerujemy osób, które różnią się czymkolwiek, czy to jest ubranie, kolor skóry, dialekt, czy orientacja seksualna. 
     Jako prawdziwi obywatele Rzeczpospolitej Polskiej powinniśmy, nie mówię, że pokochać innych ludzi, ale chociaż ich tolerować. Każdy ma prawo być inny, a tak naprawdę nam nic do tego. 
    A dla osób innej orientacji homoseksualnej: może to mało, ale ja Was popieram. Ja mam prawo być heteroseksualna to wy możecie zakochać się w osobie tej samej płci. 
    Nie bądźmy obojętni! Walczmy z homofobią! 

piątek, 9 grudnia 2016

"Nigdy nie brałam pod uwagę ucieczki z domu, ale w tej sytuacji nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nie można cały czas myśleć o innych. Czas zacząć myśleć o sobie. Muszę w końcu myśleć egoistycznie. Moja starsza siostra, Marika, już się wyprowadziła i zostawiła mnie z Nim samą. Ludzie w normalnych rodzinach nazwaliby go tatą, ojcem lub rodzicem, ale kiedy mama umarła stracił u mnie szacunek. Zaczął pić. Razem z Mariką starałyśmy się mu pomagać, ale On z czasem nie mógł na mnie patrzeć. Jestem zbyt podobna do mamy. Kochał ją i całą miłość przeniósł na Marikę. Jej było wszystko wolno, a to, że jestem podobna do Jego zmarłej żony nic dla Niego nie znaczyło. Przez to znienawidził mnie jeszcze bardziej. Bił mnie nie raz. Marika nigdy się za mną nie wstawiła, zawsze tylko patrzyła jak się na mnie wyżywa. Nic nie zrobiła, ale miałam wrażenie, że ktoś czuwa, a teraz zupełnie nie mam nikogo. Codziennie przychodzi pijany, że ledwo co wchodzi po schodach, ale dzisiaj zdecydowałam… Mam tego dość, dość takiego życia. Pakuję plecak i już mnie nie ma.
   Wyszłam z domu w nocy, chociaż gdybym wychodziła w dzień też nic by nie zauważył. Wzięłam pieniądze ze schowka mamy. Tylko ja o nim wiedziałam. Nie wiem dlaczego, ale już się tego nie dowiem. Było tam około tysiąc pięćset złotych. Na klatce schodowej zachowywałam się ciszej niż normalnie. Miałam sąsiadów, którzy byli hipokrytami. Nie chciałam ryzykować. Zgaduję, że On i tak nie będzie mnie szukał.
Nadchodził poranek, mimo że było lato było dość zimno, miałam na sobie ciepłą bluzę mamy. W niej czułam się bezpiecznie, nie była wyprana więc nadal czułam jej zapach. Miałam wrażenie jakby mnie obejmowała swoimi chudymi ramionami. Pamiętam ją gdy przyjmowała już chemię. Nie miała włosów, schudła przez nic niejedzenie. Miała raka szpiku. Ani ja, ani Marika nie mówiąc o Nim nie mogliśmy być dawcami. Szukaliśmy dawcy na własną rękę, ale się spóźniliśmy. Była w zbyt zaawansowanym stadium choroby. Nic nie dało się zrobić. Nie wychodziłam ze szpitala. On siedział ze mną, ale tylko po południu. Chodził do pracy i musiał zarabiać na mnie i Marikę. To było zaledwie dwa lata temu. Miałam 14 lat. Zawaliłam półrocze, ale zdałam do następnej klasy. W wakacje mamy już z nami nie było.
Poszłam do Mariki. Stwierdziłam, że może teraz się zrehabilituje za te dwa lata kiedy nic nie robiła. Teraz ma 23 lata. Rzuciła studia i wyszła za bogatego lekarza i mieszkają razem w uroczym domku na obrzeżach miasta. Nie miałam pojęcia co jej powiem, ale była moją jedyną deską ratunku.                     Stanęłam przed drzwiami do jej domu. Tylko sekundy dzieliły mnie ze spotkania z nią. Nie widzieliśmy się od czasu jej wyprowadzki, czyli około roku. Stałam zawieszona w czasie. Nie mogłam nacisnąć dzwonka. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją wizytę a co dopiero jak się dowie z jakiego powodu ją złożyłam. Nie zdążyłam nacisnąć dzwonka, gdy przed moimi oczami ukazał się wysoki, barczysty mężczyzna w garniturze i okularach na nosie. Za nim stała drobna kobieta w szlafroku, jeszcze zaspana. Tak, to Marika. Trochę przytyła. Dopiero jak jej mąż się odsunął zobaczyłam, że jest w zaawansowanej ciąży.
-O, Iza! Co ty tu robisz?
-To wy sobie porozmawiajcie ja idę. Pa, kochanie. –Mężczyzna pocałował moją siostrę i wsiadł do czarnego samochodu. 
-Wejdź. –Marika odsunęła się żebym mogła wejść. Weszłam niepewnym krokiem. Rozglądałam się dookoła, a Marika bacznie mi się przyglądała. Przez ten rok sporo się zmieniłam. Obcięłam włosy, schudłam i przekułam uszy. –Co Cię sprowadza?
-Uciekłam z domu.
-Co? Dlaczego?
-Nie udawaj, że nie wiesz. On mnie nienawidzi.
-Nie mów „On”. To twój ojciec.
-On nie jest moim ojcem. Jest tylko dawcą spermy. Nigdy mnie nie kochał, cały czas mnie bije, przychodzi pijany do domu. Tak się zachowuje ojciec?! –Krzyczę na Marikę tylko dlatego, żeby nie płakać. Wiem, że ona nie może się teraz denerwować, ale nie potrafię inaczej. –Zostawiłaś mnie z nim samą, a widziałaś nie raz jak uderza mnie kablem w plecy. Ciebie nigdy nie uderzył, a ja chowałam siniaki na w-f’ie. Zostawiłaś mnie.
-Przecież ty nie długo też się wyprowadzisz, a teraz wracaj do domu. Tata na pewno się o Ciebie martwi.
-Przecież wiesz, że wcale tak nie jest. Myślałam, że chociaż teraz się za mną wstawisz i trochę mnie u siebie przechowasz, ale jak zawsze się myliłam.
-Iza, nie mów tak.
Nie słuchałam jej dłużej. Wzięłam plecak i wyszłam z jej domu. Każdy chce się mnie tylko pozbyć. To był błąd, że do niej przyszłam. "
   Tutaj przesyłam Wam kawałek mojego opowiadania. Jeżeli Wam się spodoba to polecajcie znajomym i wypowiadajcie się w komentarzach. Uwagi mile widziane. 

sobota, 3 grudnia 2016

Nie bójmy się myśleć inaczej!

  Jest tyle silnych osób wśród nas, można by powiedzieć bohaterów, ale ich nie zauważamy. Dlaczego? Ponieważ dla jednych siła jest tylko fizyczna, dla innych to móc patrzeć na krew, ale rzadko kto widzi siłę w czynach autodestrukcji, w czynach, które dla większości oznaczają słabość. Myślimy schematami, które nas ograniczają, ale gorsze od tego jest tylko, że tego nie zauważamy. 
   Schematy występują w każdym momencie naszego dnia. W szkole, w bibliotece, w internecie, w parku, na imprezie, dosłownie wszędzie. Silne osoby bardzo często buntują się przeciwko nim, a do tego trzeba odwagi. Siła i odwaga, to wszystko? Otóż nie. Jest wiele takich cech, które, przeważnie, idą równo z nimi m.in.: samozaparcie, niezależność, chęć zmienienia czegoś w swoim życiu, przez co nie wybierają tych łatwych opcji. 
   Bycie silnym czasami jest trudniejsze niż nam wszystkim się wydaje. Często bywa tak, że chce się skulić w kłębek, przykryć kocem i nie wychodzić z pokoju, ale mobilizujesz się, wstajesz i idziesz do szkoły, do pracy. Siłą jest pocieszanie innych, gdy sam jesteś w rozsypce. Tak samo jest z odwagą. Odwaga to zmierzenie się z własnymi lękami, a nie lękami innych. Odwaga to powiedzieć głośno co się myśli. Odwaga to być przy kimś, kto sam jej nie posiada.
    Jesteśmy skutymi kajdankami schematów, które ograniczają nasze myślenie, a co za tym idzie- nasze czyny. Jesteśmy uwięzieni przez schematy i nie chcemy się uwolnić przez spojrzenie innych zza krat. Nie chcemy być wolnymi i otwartymi umysłami, bo więźniowie będą nam wbijać nóż w plecy... Myślimy, że nie opłaca nam się być wolnymi, ale to także jest wzór...
   Nie bójmy się myśleć inaczej. Jeżeli wszyscy będziemy myśleć tak samo to nie zajdziemy dalej niż inni. Wynalazcy są nimi, bo widzieli rzeczy inaczej niż inni. 

piątek, 25 listopada 2016

Błędny trójkąt

    Przez ostatnie miesiące brakuje mi czasu na wszystko. Doba jest dla mnie za krótka. Też tak masz? Ma tak wiele ludzi. Czasami trzeba z czegoś zrezygnować, żeby móc poświęcić się ważniejszym sprawom. 
    Dzisiejszego dnia zauważyłam, że w moim życiu występuje, jak go nazwałam, błędny trójkąt. Polega on na tym, że na każdym wierzchołku jest coś dla nas ważnego, ale możemy wybrać tylko dwa. Pewnie nie raz się z tym spotkaliście.  Tak on wygląda w moim przypadku: 
   Błędny trójkąt każdego człowieka wygląda inaczej, ale zawsze jest on trójkątem, tylko ma inne wierzchołki. Każdy ma takie rzeczy, które są dla nich niepodważalnie ważne. Dla jednych to praca, miłość czy pieniądze, a dla innych to rodzina, samokształcenie się lub czytanie. Czasami trzeba coś poświęcić, żeby coś innego mogło zaowocować. 
   Najważniejsze to znaleźć czas na to co najbardziej sprawia Ci przyjemność lub jest twoim priorytetem. 



Będę starać się pisać minimalnie raz w tygodniu. Przeważnie to będzie weekend, więc zaglądajcie w soboty czy niedziele. 
Pozdrawiam. :D 

piątek, 18 listopada 2016

Stop przemocy!

   Niedawno byłam na warsztatach psychologicznych, których tematem przewodnim była przemoc domowa. Oglądaliśmy film o chłopcu, nad którym znęcał się jego ojciec, a w przyszłości stał się takim samym mężczyzną jak jego ojciec. Ja słysząc hasło ''przemoc domowa" od razu kojarzy mi się z bitą kobietą, która nie chce lub boi się odejść od męża tyrana. Jednak zdarzają się przypadki kiedy ofiarą jest mężczyzna. 
    Ofiary przemocy domowej nie chcą odchodzić od swojego oprawcy z różnych przyczyn. Jedną z nich jest twierdzenie, że nie ma problemu, bo tylko ją bije kiedy się napije lub się zezłości, ale w gruncie rzeczy to dobry człowiek. Inni boją się, że jak ją znajdzie to już nie będzie dla nich ratunku. To przykre, że takie maltretowane osoby nie zgłaszają się po pomoc do policji lub do psychologa. Oprawca może dostać wyrok od 3 miesięcy do 10 lat, a jeżeli ofiara targnie się na własne życie to nawet do 12 lat. Z kolei psycholog pomaga przetrwać ten trudny czas dla maltretowanego człowieka. Jeżeli ofiara nie chce odejść od swojego oprawcy to psycholog nie będzie długo namawiał, tylko pomoże ustalić plan ucieczki, kiedy ofiara wie, że dojdzie do ataku. 
    Najbardziej boli mnie to, że społeczeństwo nie reaguje na sygnały od osoby, która doznaje notorycznie przemocy w rodzinie. Osobiście mam wspomnienia, kiedy w dzieciństwie moją koleżankę bili, ogólnie rodzina patologiczna. Kłócili się o każdej porze dnia i nocy. Pamiętam, że nikt nie reagował. Dla mnie, z perspektywy czasu, to bardzo smutne. Kiedyś się śmialiśmy jako dzieciaki, ale teraz zaczynam dostrzegać rzeczy, których nie widziałam jako dziecko. 
    Jeżeli znamy kogoś, kto jest ofiarą przemocy, nie bądźmy obojętni. Bądźmy wsparciem dla takich osób. 

czwartek, 17 listopada 2016

W miłości czasami tak bywa...

    Jedni patrzą na miłość dwojga osób z zazdrością, inni z niesmakiem, a jeszcze inni nie zwracają uwagi, a ta dwójka nie widzi nic poza sobą. Kiedy są razem świat dla nich nie istnieje, ale tak naprawdę nie zdają sobie sprawy jaki związek może być trudny. 
    Gdy te osoby się spotkają i zaczynają się spotykać, spotykają się także dwa różne wychowania, dwa różne obyczaje i wiele innych. Na początku ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, dopiero kiedy zaczynają się pierwsze kłótnie, mija to pierwsze zauroczenie, które zasłania cały obraz świata spostrzega się te różnice. 
     Czasami inne wychowanie prowadzi do konfliktów, bo wyobrażamy sobie różne scenariusze jakie mogą się wydarzyć, jaka może być ta druga połówka. Zaczynamy ją idealizować, a po pewnym czasie okazuje się, że to nie jest tym człowiekiem, jakim miał być. Próbujemy stosować podstępy, żeby stał się, chociaż w najmniejszym stopniu, tym naszym pierwowzorem, a nie na tym rzecz polega. 
    Nie zmieniajmy naszego partnera tylko dlatego, że myśleliśmy, że jest inny. Zaakceptujmy go zarówno z jego zaletami jak i wadami. To co, że się notorycznie spóźnia, skoro jak już jest to wynagrodzi Ci wszystko w najlepszy sposób. To co, że nie kupuje kwiatów czy prezentów, skoro rozpieszcza Cię małymi smakołykami. Czym jest mała wada w porównaniu do ogromnej zalety?
    To, że ktoś jest z innego świata nie znaczy, że jest ani lepszy, ani gorszy. Ludzie boją się nieznanego, czasami niepotrzebnie. Faktycznie, zdarzają się odrębne sytuacje, które nie wpisują się w kanon naszej wyobraźni.
     Pamiętajmy! Inaczej nie znaczy gorzej! 

niedziela, 13 listopada 2016

Sposób na szybką i bezbolesną śmierć.

  Codziennie kładąc się spać myślisz o tym, żeby się nie obudzić, a rano gdy jednak otwierasz oczy nie chce Ci się wstać? Nocami wypłakujesz litry łez? To nie jest fajne. 
  Jeżeli to czytasz to znaczy, że masz zły dzień, zły tydzień lub nawet zły rok. Pragnienie śmieci nie jest normalnym zamiarem, a Ty dobrze o tym wiesz. To objaw dość głębokiej depresji. Depresja to choroba, a dokładnie zaburzenie psychiczne. Wiele osób na nią chorujące nie przyznaje się do tego, nie idzie po pomoc, nie leczy się. 
    Biorąc pod uwagę Polskę okazuje się, że co 10 Polak cierpi na depresję a tylko połowa z nich otrzymuje fachową pomoc medyczną. Wynika to najczęściej ze źle postawionej diagnozy bądź braku chęci uzyskania pomocy przez chorego.  -Podaje bezdepresji.pl
    Jest wiele sposobów żeby odebrać sobie życie, ale czy warto? Zanim zrobisz cokolwiek w tym kierunku pomyśl o swoich rodzicach, przyjaciołach, czy nawet znajomych. Myślisz, że będzie im łatwo? Że w ten sposób pomożesz? Nie, wręcz przeciwnie. Pomyśl co chcesz robić w przyszłości, co chcesz zobaczyć lub co byś chciał zrobić. Zostać lekarzem? Zwiedzić Barcelonę? Skoczyć ze spadochronem? Jest tyle rzeczy do zrobienia, tyle miast do zwiedzenia, a Ty chcesz się poddać dlatego, że coś Ci w życiu nie wyszło? 
    Każdy człowiek w życiu ma jakiś cel. Nie ważne czy to wynalezienie lekarstwa na nowotwór, czy nauczenie kogoś obliczania wartości bezwzględnej, która i tak mu się w życiu nie przyda. Nawet najmniejszy gest, który robimy, robimy po coś. KAŻDY! 
    NIE PODDAWAJ SIĘ! MUSISZ ŻYĆ! PRZEDE WSZYSTKIM DLA SIEBIE! JA W CIEBIE WIERZĘ! TY TEŻ UWIERZ! 

Bądźmy patriotami!

  Jak pewnie wiecie, dwa dni temu obchodziliśmy Dzień Niepodległości. Była to 98. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę. Po 123 latach odzyskaliśmy suwerenność naszego narodu. 
   Moim pierwotnym planem było opisać jak dobrze, że jesteśmy wolni i takie rzeczy, ale sumienie nakazuje pisać coś innego. 
    Mówimy o sobie, że jesteśmy Polakami, wywieszamy flagi w takie dni jak dzisiaj i nie idziemy do pracy, ale w tych czasach dla ludzi nie jest ważne świętowanie takiego ważnego dnia tylko to, że ma się długi weekend. Nie idą na grób nieznanego żołnierza, tylko wolą posiedzieć w domu przed komputerem lub telewizorem. Nazywają się patriotami, ale gdy ktoś da 2 zł więcej do godzinówki to polecą nawet na koniec świata. Nie wiem jak wam, ale mi to się nie kojarzy z patriotyzmem. 
    Podziwiam ludzi, którzy walczyli o naszą przyszłość i nie poddali się. Ludzie przeżywali piekło na ziemi, a my tego nie szanujemy. Dla osób, którzy myślą tylko o tym, żeby wyrwać się "z tej dziury zabitej dechami" niech przeczytają "Ucieczka z Auschwitz" Andrieja Pogożewa. Gdy się to przeczyta zaczyna się myśleć zupełnie inaczej. Człowiek, który przeżył istne piekło opisuje jak w nim było. Opisuje to Rosjanin, ale nie chodzi o narodowość tylko o ukazanie katuszy wojny. 
    Przez wszystkie dni w roku większość z nas jest patriotami w dwa dni. Dla mnie to smutne, ponieważ przeczytałam wiele książek przede wszystkim o obozach koncentracyjnych i utożsamiłam się z tymi bohaterami. Nie potrzeba dużo empatii, żeby poczuć ukucie w sercu.
    Bądźmy patriotami więcej niż dwa dni w roku! 

piątek, 11 listopada 2016

WSKRZESZAM BLOGA!

   Dawno, a nawet bardzo dawno nic nie pisałam. Trochę się u mnie pozmieniało, gdzieś tam nowi znajomi, gdzieś indziej nowi nieprzyjaciele, ale chyba największą z rewolucji to nowy chłopak. 
   Miałam małe załamania, wiecie jak to jest, dużo, to mało powiedziane, nauki, ale powracam. Wskrzeszam bloga! Zobaczymy czy jest dla kogo. :) Będę starać się wstawiać coś co jakiś czas. Chociaż ten raz w tygodniu. Zwierzę się Wam, tęsknię za pisaniem. Znowu naszła mnie wena i zobaczymy co z tego wyjdzie. 
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :D
   

wtorek, 16 sierpnia 2016

Miej własne zdanie!

    Czytając tytuł tego posta zapewne myślicie: "Przecież ja mam własne zdanie." Tak, każdy ma własne zdanie, ale nie każdy na tyle odwagi, żeby je powiedzieć głośno. Nie oszukujmy się, mało jaka osoba powie to co ma na myśli, nawet jeśli powie to, to nie sztuka. Sztuką jest wiedzieć kiedy warto zatrzymać swoje zdanie w głowie.
    Dużo ludzi wie jak to robić, ponieważ zatrzymują własną opinię tylko dla siebie i im to wystarcza. Ja jestem z osób, które dużo mówią, ale nie zawsze to "przetworzą". Nie mam problemu z wypowiedzeniem się na jakikolwiek temat, ale czasami, to nawet nie musi być opinia, powiem coś co może sprawić przykrość albo po prostu jest nie stosowne w danej sytuacji, ale zbaczam trochę z tematu, w każdym razie, nie opanowałam sztuki milczenia. Zapewne znacie to powiedzenie: "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.", ja złota bym nie zdobyła.
    W naszym życiu zdarza się tumult sytuacji kiedy lepiej nie mówić nic, np.:

  • jeżeli wychodzicie gdzieś z drugą połówka, przyjacielem lub z kimkolwiek gdzieś na miasto lub na imprezę, warto powiedzieć, że buty nie pasują do sukienki, krawat jest źle dobrany do koszuli czy garnituru lub, że najzwyczajniej w świecie źle leżą na nim te ubrania, ale można to powiedzieć tylko wtedy, kiedy ta osoba ma możliwość przebrania się, umalowania, no wiecie o co chodzi, bo kiedy jesteście już na miejscu to nie warto, zepsujecie tej osobie zabawę i nie będzie się czuć komfortowo;
  • ten punkt powinni docenić mężczyźni. Jeżeli jesteście z kimś na zakupach i ten ktoś chce coś przymierzyć, ale wam to się nie najbardziej podoba, bo nie taki kolor, nie taki krój lub jeszcze coś innego, to nie mówcie tego. Większość ludzi ceni sobie szczerość, ale nie każdy umie sobie z nią poradzić, więc jeżeli ta osoba to przymierzy i nie wygląda jakoś źle, nie pogrubia jej czy coś w tym stylu to nie psujmy jej tego. Jeżeli ona jest zachwycona to niech kupi;
Mogłabym podać jeszcze wiele sytuacji, ale lepiej, żebyście sami pomyśleli.
   Jeżeli macie jakieś pomysły, kiedy nie warto wypowiadać głośno własnego zdania piszcie w komentarzach. 

środa, 10 sierpnia 2016

(...) przyjaźń ma swoją cenę. ~ Gabrielle Zevin

   Tak ostatnio się zastanawiam czy istnieje przyjaźń pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Odkąd pamiętam mama uczyła mnie, że takiej przyjaźni nie ma, że prędzej czy później coś z tego wyjdzie, ale cały czas zastanawiam się czy miała rację. 
   W moim życiu ponad 6 lat temu pojawił się jeden chłopak, chłopak mojej koleżanki. Nie przepadaliśmy za sobą to mało powiedziane. Nie mogliśmy na siebie patrzeć, ale jego dziewczyna i moja koleżanka Martyna, jak to dzieci chciała bawić się ze wszystkimi, a to on był nowy na naszym podwórku. On musiał się dostosować. Z biegiem wakacji zaczęliśmy się coraz bardziej do siebie zbliżać. Wymieniliśmy się numerami i całymi nocami pisaliśmy. Wtedy myślałam, że to taki kumpel na wakacje, ale nie. Po jego wyjeździe nadal pisaliśmy, a że miał ciocię w mojej miejscowości to też się widzieliśmy, nie za często, ale zawsze i tak ta znajomość przetrwała do dzisiaj. 
    Ostatnio moje życie nie było zbyt kolorowe, ale nie poddałam się, a on mi w tym pomagał. Nie mówimy na siebie, że jesteśmy przyjaciółmi tylko rodzeństwem. Mój braciszek wie kiedy potrzebuję dobrego słowa, a kiedy porządnego kopa w tyłek. Jego największą pasją są motocykle i siłownia. Gdy oddawał się tej drugiej pasji z nikim nie pisał, nawet ze swoją dziewczyną, w której był bardzo zakochany. Dopadł mnie kryzys, a dokładnie rzucił mnie chłopak, za którym poszłabym w ogień. Nie mogłam opanować emocji i pierwsza myśl, pierwsza osoba o kim pomyślałam to właśnie on. Zadzwoniłam, nie wiedziałam, że ćwiczy, ale odebrał ze złością w głosie, ale gdy tylko usłyszał mój głos od razu złagodniał. Wiedział co powiedzieć, żebym poczuła się lepiej. 
Takich kryzysów było w ostatnim czasie sporo, ale on nigdy nie narzekał, że dzwonię, nie ważne w dzień czy w nocy. 
   W te wakacje mija 7 lat od naszej znajomości. Wg mnie to bardzo dobry wynik, mimo że widzimy się dość rzadko, ponieważ mieszkamy od siebie dość daleko. 
   Ten cytat najlepiej obrazuje naszą przyjaźń, przynajmniej z mojej strony: 
"Może, pomyślał, nie ma czegoś takiego jak dobrzy i źli przyjaciele. Może są po prostu tylko przyjaciele, ludzie, którzy będą przy tobie, kiedy ci coś dolega, i pomogą ci, byś nie czuł się zbyt samotny. Może to ludzie, dla których warto przeżywać strach, mieć nadzieję... i żyć. Być może są to ludzie, za których warto umrzeć, kiedy trzeba. Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych przyjaciół. Są jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałbyś być - ludzie, którzy mają swoje miejsca w twoim sercu."
                                                                                              ~Stephen King –  To 

sobota, 6 sierpnia 2016

Friendzone- Czy warto się zmieniać?

    Friendzone- ludzie internetu tak nazwali dwojga ludzi, których coś łączy, jedna osoba pragnie miłości, a druga zadowala się przyjaźnią. Dla kogoś kto jest zakochany to jest naprawdę niekomfortowa sytuacja, ale jeszcze gorsza jest dla niego, gdy ten drugi daje nie jasne sygnały. Czasami świetny kumpel, przyjaciel czy koleś, a czasem daje do zrozumienia, że "może by coś z tego było?". 
   Osoba zakochana często zadaje sobie pytanie "Może nie jestem dość dobry?" lub "Powinienem coś zmienić?". Samemu ciężko odpowiedzieć na takie pytania, chociaż obserwatorowi z boku też nie będzie łatwo. Na to czy jesteśmy dość dobrzy dla tej osoby odpowiedzieć można łatwo. Tak. Trzeba mieć wyższą samoocenę, bo takich biedaczków i biedulek się nie lubi, a co do zmieniania się... Jeżeli wam to nie odpowiada jacy jesteście to jak najbardziej, ale jeżeli akceptujecie to kim jesteście i lubicie siebie za to, to czy warto? Czy to gra warta świeczki? Oczywiście, to bardzo dobra motywacja, żeby zacząć coś, co się odkładało w nieskończoność, ale jeżeli naprawdę podobacie się sobie to, co tu zmieniać?
    Czasami musimy sobie zadać takie pytania tylko po to, żeby uświadomić sobie, że to nie ważne. Najlepsi jesteśmy, kiedy jesteśmy sobą i nic tego nie zmieni. 
    Ze friendzone'u da się wyjść, ale trzeba się starać, ale najpierw uświadomić sobie, że w nim jesteśmy. Nie poddawaj się, a ta ukochana osoba Cię zauważy. 

piątek, 5 sierpnia 2016

"Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość." ~ Bolesław Prus

    "(...) często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić- nieraz na zawsze" ~ Marek Hłasko
    "Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie Cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha Cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy Tobie zawsze, bez względu na wszystko" ~Cecelia Ahern 
   "Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce przebywać z drugą osobą i czuje, że ta druga osoba chce tego samego" ~ Nicholas Sparks 
   Wbrew pozorom miłość niszczy. Jest piękna, ale bardzo niebezpieczna. Każdy jej pragnie i dobrze, bo dzięki miłości możemy być naprawdę szczęśliwi, ale też może nas zniszczyć, bardziej niż cokolwiek innego. Gdy jesteśmy zakochani to ta druga osoba ma władzę nad twoim życiem. Jedno słowo lub jeden gest może zniszczyć nas tak, że już nigdy nie będziemy chcieli kochać. 
    Ja już raz kochałam i bardzo ten facet mnie zranił, teraz poznałam bardzo miłego i zabawnego chłopaka, ale już teraz boję się, że się zakocham. Boję się tego bólu, który będzie mógł mi zadać. Nie chcę się zakochiwać, ale mimo wszystko, ten stan jest piękny. Gdy się widzi tę wyjątkową osobę robi ci się gorąco, rumienisz się na twarzy, czasami gadasz głupoty. 
   Myślę, że nie tylko ja mam obawy w fazie zauroczenia. Wiele osób wmawia sobie, że przecież ktoś taki nigdy się w nim nie zakocha, że nie są warci tej osoby, a jak okaże się, że ta osoba też coś do was czuje to, to jest najlepsza wiadomość. 
   Życzę Wam, żebyście znaleźli sobie tą miłość, dla której będą pasowały cytaty, które znajdują się powyżej.