sobota, 17 grudnia 2016

Kontynuacja opowiadania

Przez długi czas włóczyłam się po mieście, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Kupiłam sobie bułkę i popiłam jogurtem. Robiło się ciemno. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Marika mnie odtrąciła, do ojca nie mogłam wrócić, nie mam jakiejś bliskiej przyjaciółki, która by mnie przenocowała. Nie miałam wyjścia. Idziemy na dworzec.
Na dworcu było pełno pijanych meneli, którzy żebrali piątkę na piwo. Nie chciałam tu być, ale co miałam zrobić. Całe moje życie nie było niczym wielkim. Nikt nawet nie zauważy jak tu zamarznę albo podetnę sobie żyły. Gdy mama żyła było inaczej.
Zaczęłam powoli przysypiać na plecaku i usłyszałam nad sobą oddech. Nie był to oddech menela, który tylko pił. Otworzyłam oczy a nade mną stał jakiś chłopak. Był brudny, niezadbany, ale jego czysto błękitne oczy pokazywały wiele cierpienia. Byłam tu około godziny i już ktoś mnie zauważył. Zastanawiam się dlaczego? Czy tak się wyróżniam?
-Cześć, co ty tu robisz?
-My się znamy?
-A… nie pamiętasz mnie?- Widziałam po chłopaku, że był rozczarowany, ale nie miałam pojęcia dlaczego.
-A powinnam?
-Możliwe, że ty mnie nie kojarzysz, ale ja Ciebie tak. Chodziliśmy do jednej szkoły. Do równorzędnych klas. Kuba jestem.
-Iza.- Podałam chłopakowi rękę. Faktycznie twarz jakby znajoma.
-Wiem. Co ty tu robisz? Taka dziewczyna jak ty nie powinna spać na dworcu.
-Możliwe, ale nie za bardzo mam gdzie spać, a ty? Przecież, z tego co wiem, masz gdzie mieszkać.
-A ty nie? Masz rodziców i siostrę w czym problem?
-Moja mama umarła dwa lata temu, ojciec pewnie leży gdzieś pijany, a Marika –oczy zaszły mi łzami. Nie mogłam uświadomić sobie, że nie umie zrobić nic dla swojej młodszej siostry –już nie mam siostry. Nie mam rodziny, nie mam nikogo.
-Przykro mi. Mogę wiedzieć co się stało?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Okej, wstawaj. –podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
-Po co?
-Idziemy.
-Niby gdzie?
-Pod jakiś dach. Naprawdę myślałaś, że dam Ci spać na dworcu?
      Nie powiedziałam słowa więcej. Pomógł mi wstać i szłam w ślad za nim. Nie za bardzo pamiętam go ze szkoły, ale jakoś zyskał w moich oczach. Było zimno, niewiarygodnie zimno. Padał śnieg, samochody jeździły powoli jak nigdy. Weszliśmy na jedno z opuszczonych osiedl. Przeciskaliśmy się przez szczeliny bloków i domów, czasami zamieszkałych, a czasami nie. Weszliśmy do małego, jednorodzinnego domu. Zobaczyłam wiele tłoczących się ludzi przy jednym kominku. Mimo potężnego mrozu im wystarczał jeden kominek. Zawsze jakiś dach nad głową pomyślałam. Jakiś młody chłopak odwrócił się w naszą stronę i powiedział chrapliwym głosem:
-Kogo tu, u diabła, przyprowadziłeś?
-To Iza, moja znajoma. Prześpi się tu jedną dwie noce.
-Kuba, rozmawialiśmy o tym. –powiedział ktoś inny.
-Będzie lepiej jak pójdę. –powiedziałam cicho do Kuby.
-Nie, zostań. Porozmawiam z nimi.
Podszedł do mężczyzny z brodą, a reszta „domowników” bacznie mi się przyglądała. Bałam się poruszyć, byłam pod „ostrzałem” około dziesięciu osób. Kuba rozmawiając z tym mężczyzną była bardzo spokojny i opanowany w porównaniu do tego brodacza. Mimo dzielących nas kilku metrów dostrzegłam na jego czole pulsującą żyłę. Coraz bardziej byłam zniechęcona i gorzej nastawiona na zostanie w tym miejscu, ale za chwilę przyszedł Kuba i bez słowa zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Otworzył mi ledwo wiszące na zawiasach drzwi. W pomieszczeniu nie było łóżek, szafek ani nic co by sprawiało wrażenie normalnego pokoju. Leżały tylko dwa materace. Wyglądało to trochę tak jakby się kogoś spodziewał. Może mnie?
-Czekasz na kogoś?
-Nie, dlaczego?
-No… -wskazałam dwa materace.

-A to. –Zobaczyłam w jego oczach cierpienie. Z oczu można dowiedzieć się więcej niż ze słów. Widziałam, że coś się stało. Nie chciałam naciskać, on na mnie też nie naciskał tylko mi pomógł. Momentalnie jego oczy zaczęły błyszczeć niczym kryształy porozrzucane na słońcu. To tylko łzy albo aż łzy. Zrzuciłam plecak z ramienia, podeszłam do Kuby i nic nie mówiąc przytuliłam go. Wtulił się we mnie jak małe, zagubione dziecko, które odnalazło kogoś komu ufa. Czułam jak się trzęsie, jak nie może powstrzymać już dłużej płaczu. Mimo że praktycznie go nie znałam poczułam ogarniającą mnie gorycz. Staliśmy tak w milczeniu przytuleni do siebie. Gdy Kuba odsunął się ode mnie zobaczyłam ulgę na jego twarzy. Nie spytałam, nic nie powiedziałam, bałam się, że nie chcę znać powodu. 
Jeżeli się podoba to dodawajcie komentarze i obserwujcie. 

Świąteczna komercja.

   Z dzieciństwa pamiętam jak czekało się za pieczeniem pierników, ubieraniem choinki i oczywiście za prezentami. Pisało się listy do św. Mikołaja lub gwiazdora, jak kto wierzył. Po wigilii, kiedy kolacja była zjedzona, prezenty rozpakowane jadło się pozostałe opłatki. Dziecko kładło się do łóżka z nowym misiem, a rodzice mieli świadomość, że ich dzieci są szczęśliwe. 
   Współcześnie to wszystko jest inne. Nie pisze się już listów do gwiazdora, dzieci wiedzą, że to rodzice kupują prezenty, oczekuje się smartfonów, tabletów, laptopów, nie wiadomo czego, ale najgorsze jest skomercjalizowanie świąt. Już w listopadzie zaczynają się świąteczne reklamy, promocje i manipulowanie masowo ludźmi. Wszystkie korporacje wmawiają nam, że akurat ich produkt będzie najlepszy dla naszego dziecka, chłopaka, partnera, żony. 
    Te wszystkie zabiegi odciągają nas od pierwotnego powodu obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Powinniśmy cieszyć się, że mija kolejna rocznica upamiętniająca narodzenia się Zbawiciela, o 12 w nocy iść na pasterkę, żeby przywitać się z Dzieciątkiem Bożym. Powoli stajemy się jak Stany Zjednoczone. Nie długo nikt nie będzie pamiętać o co chodziło w tych świętach. Będziemy biegać za prezentami już w październiku, a ucieknie nam sens tego święta. Przecież nie chodzi o to, że nie idziemy wtedy do pracy, czy do szkoły. Wtedy spotykamy się z rodziną przy uroczystym stole, w nocy przyjmujemy Komunię Świętą. 
     Nie sprowadzajmy świąt tylko i wyłącznie do komercji. Cieszmy się tym, że możemy ten wyjątkowy czas spędzić z rodziną, którą kochamy, że razem możemy pośpiewać kolędy i nikt nie śpieszy się do pracy. Cieszmy się sobą!


  WESOŁYCH ŚWIĄT! ~Ola


poniedziałek, 12 grudnia 2016

Homoseksualizm

  Rozmawiałam z mamą i babcią na temat mojej hipotetycznej homo-seksualności. Babcia, jak to osoba starych obyczajów, stwierdziła, że to byłaby tragedia, a mamie to by nie przeszkadzało. Babci poglądy nie zdziwiły mnie, ale mamy trochę tak. Raczej by mnie nie wyklęła, ale wiem, że chce mieć wnuki, a ani ja, ani narzeczona mojego brata jakoś nie przepadamy za dziećmi. Prawdopodobnie z czasem się to zmieni, jak wiemy ten instynkt macierzyński i te sprawy. 
   Wracając, jak dla mnie homoseksualizm jest czymś tak samo naturalnym jak heteroseksualizm. Nie rozumiem wielu manifestacji przeciwko osobom homoseksualnym, ale zdążyłam zauważyć, że ci, którzy są przeciw tym ludziom i ich nie akceptują to oni nie rozumieją wielu spraw. Mają o wiele mniejszy iloraz inteligencji. Nie chcę nikogo obrażać, ale osoba, która ma trochę wyższe IQ, nawet nie pomyśli, że nie mógłby takich ludzi nie tolerować. To samo tyczy się osób o innym kolorze skóry, o innym pochodzeniu, a czasami nawet innej płci. 
   Nie musimy być jak oni, ale wypadałoby ich tolerować. Homoseksualiści nie mszczą się na nas za to, że nie jesteśmy tacy jak oni to dlaczego my mamy tak robić? 
   Nasze społeczeństwo lubi jedność, dlatego tak szybko wchodzą masówki i także dlatego nie tolerujemy osób, które różnią się czymkolwiek, czy to jest ubranie, kolor skóry, dialekt, czy orientacja seksualna. 
     Jako prawdziwi obywatele Rzeczpospolitej Polskiej powinniśmy, nie mówię, że pokochać innych ludzi, ale chociaż ich tolerować. Każdy ma prawo być inny, a tak naprawdę nam nic do tego. 
    A dla osób innej orientacji homoseksualnej: może to mało, ale ja Was popieram. Ja mam prawo być heteroseksualna to wy możecie zakochać się w osobie tej samej płci. 
    Nie bądźmy obojętni! Walczmy z homofobią! 

piątek, 9 grudnia 2016

"Nigdy nie brałam pod uwagę ucieczki z domu, ale w tej sytuacji nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nie można cały czas myśleć o innych. Czas zacząć myśleć o sobie. Muszę w końcu myśleć egoistycznie. Moja starsza siostra, Marika, już się wyprowadziła i zostawiła mnie z Nim samą. Ludzie w normalnych rodzinach nazwaliby go tatą, ojcem lub rodzicem, ale kiedy mama umarła stracił u mnie szacunek. Zaczął pić. Razem z Mariką starałyśmy się mu pomagać, ale On z czasem nie mógł na mnie patrzeć. Jestem zbyt podobna do mamy. Kochał ją i całą miłość przeniósł na Marikę. Jej było wszystko wolno, a to, że jestem podobna do Jego zmarłej żony nic dla Niego nie znaczyło. Przez to znienawidził mnie jeszcze bardziej. Bił mnie nie raz. Marika nigdy się za mną nie wstawiła, zawsze tylko patrzyła jak się na mnie wyżywa. Nic nie zrobiła, ale miałam wrażenie, że ktoś czuwa, a teraz zupełnie nie mam nikogo. Codziennie przychodzi pijany, że ledwo co wchodzi po schodach, ale dzisiaj zdecydowałam… Mam tego dość, dość takiego życia. Pakuję plecak i już mnie nie ma.
   Wyszłam z domu w nocy, chociaż gdybym wychodziła w dzień też nic by nie zauważył. Wzięłam pieniądze ze schowka mamy. Tylko ja o nim wiedziałam. Nie wiem dlaczego, ale już się tego nie dowiem. Było tam około tysiąc pięćset złotych. Na klatce schodowej zachowywałam się ciszej niż normalnie. Miałam sąsiadów, którzy byli hipokrytami. Nie chciałam ryzykować. Zgaduję, że On i tak nie będzie mnie szukał.
Nadchodził poranek, mimo że było lato było dość zimno, miałam na sobie ciepłą bluzę mamy. W niej czułam się bezpiecznie, nie była wyprana więc nadal czułam jej zapach. Miałam wrażenie jakby mnie obejmowała swoimi chudymi ramionami. Pamiętam ją gdy przyjmowała już chemię. Nie miała włosów, schudła przez nic niejedzenie. Miała raka szpiku. Ani ja, ani Marika nie mówiąc o Nim nie mogliśmy być dawcami. Szukaliśmy dawcy na własną rękę, ale się spóźniliśmy. Była w zbyt zaawansowanym stadium choroby. Nic nie dało się zrobić. Nie wychodziłam ze szpitala. On siedział ze mną, ale tylko po południu. Chodził do pracy i musiał zarabiać na mnie i Marikę. To było zaledwie dwa lata temu. Miałam 14 lat. Zawaliłam półrocze, ale zdałam do następnej klasy. W wakacje mamy już z nami nie było.
Poszłam do Mariki. Stwierdziłam, że może teraz się zrehabilituje za te dwa lata kiedy nic nie robiła. Teraz ma 23 lata. Rzuciła studia i wyszła za bogatego lekarza i mieszkają razem w uroczym domku na obrzeżach miasta. Nie miałam pojęcia co jej powiem, ale była moją jedyną deską ratunku.                     Stanęłam przed drzwiami do jej domu. Tylko sekundy dzieliły mnie ze spotkania z nią. Nie widzieliśmy się od czasu jej wyprowadzki, czyli około roku. Stałam zawieszona w czasie. Nie mogłam nacisnąć dzwonka. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją wizytę a co dopiero jak się dowie z jakiego powodu ją złożyłam. Nie zdążyłam nacisnąć dzwonka, gdy przed moimi oczami ukazał się wysoki, barczysty mężczyzna w garniturze i okularach na nosie. Za nim stała drobna kobieta w szlafroku, jeszcze zaspana. Tak, to Marika. Trochę przytyła. Dopiero jak jej mąż się odsunął zobaczyłam, że jest w zaawansowanej ciąży.
-O, Iza! Co ty tu robisz?
-To wy sobie porozmawiajcie ja idę. Pa, kochanie. –Mężczyzna pocałował moją siostrę i wsiadł do czarnego samochodu. 
-Wejdź. –Marika odsunęła się żebym mogła wejść. Weszłam niepewnym krokiem. Rozglądałam się dookoła, a Marika bacznie mi się przyglądała. Przez ten rok sporo się zmieniłam. Obcięłam włosy, schudłam i przekułam uszy. –Co Cię sprowadza?
-Uciekłam z domu.
-Co? Dlaczego?
-Nie udawaj, że nie wiesz. On mnie nienawidzi.
-Nie mów „On”. To twój ojciec.
-On nie jest moim ojcem. Jest tylko dawcą spermy. Nigdy mnie nie kochał, cały czas mnie bije, przychodzi pijany do domu. Tak się zachowuje ojciec?! –Krzyczę na Marikę tylko dlatego, żeby nie płakać. Wiem, że ona nie może się teraz denerwować, ale nie potrafię inaczej. –Zostawiłaś mnie z nim samą, a widziałaś nie raz jak uderza mnie kablem w plecy. Ciebie nigdy nie uderzył, a ja chowałam siniaki na w-f’ie. Zostawiłaś mnie.
-Przecież ty nie długo też się wyprowadzisz, a teraz wracaj do domu. Tata na pewno się o Ciebie martwi.
-Przecież wiesz, że wcale tak nie jest. Myślałam, że chociaż teraz się za mną wstawisz i trochę mnie u siebie przechowasz, ale jak zawsze się myliłam.
-Iza, nie mów tak.
Nie słuchałam jej dłużej. Wzięłam plecak i wyszłam z jej domu. Każdy chce się mnie tylko pozbyć. To był błąd, że do niej przyszłam. "
   Tutaj przesyłam Wam kawałek mojego opowiadania. Jeżeli Wam się spodoba to polecajcie znajomym i wypowiadajcie się w komentarzach. Uwagi mile widziane. 

sobota, 3 grudnia 2016

Nie bójmy się myśleć inaczej!

  Jest tyle silnych osób wśród nas, można by powiedzieć bohaterów, ale ich nie zauważamy. Dlaczego? Ponieważ dla jednych siła jest tylko fizyczna, dla innych to móc patrzeć na krew, ale rzadko kto widzi siłę w czynach autodestrukcji, w czynach, które dla większości oznaczają słabość. Myślimy schematami, które nas ograniczają, ale gorsze od tego jest tylko, że tego nie zauważamy. 
   Schematy występują w każdym momencie naszego dnia. W szkole, w bibliotece, w internecie, w parku, na imprezie, dosłownie wszędzie. Silne osoby bardzo często buntują się przeciwko nim, a do tego trzeba odwagi. Siła i odwaga, to wszystko? Otóż nie. Jest wiele takich cech, które, przeważnie, idą równo z nimi m.in.: samozaparcie, niezależność, chęć zmienienia czegoś w swoim życiu, przez co nie wybierają tych łatwych opcji. 
   Bycie silnym czasami jest trudniejsze niż nam wszystkim się wydaje. Często bywa tak, że chce się skulić w kłębek, przykryć kocem i nie wychodzić z pokoju, ale mobilizujesz się, wstajesz i idziesz do szkoły, do pracy. Siłą jest pocieszanie innych, gdy sam jesteś w rozsypce. Tak samo jest z odwagą. Odwaga to zmierzenie się z własnymi lękami, a nie lękami innych. Odwaga to powiedzieć głośno co się myśli. Odwaga to być przy kimś, kto sam jej nie posiada.
    Jesteśmy skutymi kajdankami schematów, które ograniczają nasze myślenie, a co za tym idzie- nasze czyny. Jesteśmy uwięzieni przez schematy i nie chcemy się uwolnić przez spojrzenie innych zza krat. Nie chcemy być wolnymi i otwartymi umysłami, bo więźniowie będą nam wbijać nóż w plecy... Myślimy, że nie opłaca nam się być wolnymi, ale to także jest wzór...
   Nie bójmy się myśleć inaczej. Jeżeli wszyscy będziemy myśleć tak samo to nie zajdziemy dalej niż inni. Wynalazcy są nimi, bo widzieli rzeczy inaczej niż inni. 

piątek, 25 listopada 2016

Błędny trójkąt

    Przez ostatnie miesiące brakuje mi czasu na wszystko. Doba jest dla mnie za krótka. Też tak masz? Ma tak wiele ludzi. Czasami trzeba z czegoś zrezygnować, żeby móc poświęcić się ważniejszym sprawom. 
    Dzisiejszego dnia zauważyłam, że w moim życiu występuje, jak go nazwałam, błędny trójkąt. Polega on na tym, że na każdym wierzchołku jest coś dla nas ważnego, ale możemy wybrać tylko dwa. Pewnie nie raz się z tym spotkaliście.  Tak on wygląda w moim przypadku: 
   Błędny trójkąt każdego człowieka wygląda inaczej, ale zawsze jest on trójkątem, tylko ma inne wierzchołki. Każdy ma takie rzeczy, które są dla nich niepodważalnie ważne. Dla jednych to praca, miłość czy pieniądze, a dla innych to rodzina, samokształcenie się lub czytanie. Czasami trzeba coś poświęcić, żeby coś innego mogło zaowocować. 
   Najważniejsze to znaleźć czas na to co najbardziej sprawia Ci przyjemność lub jest twoim priorytetem. 



Będę starać się pisać minimalnie raz w tygodniu. Przeważnie to będzie weekend, więc zaglądajcie w soboty czy niedziele. 
Pozdrawiam. :D 

piątek, 18 listopada 2016

Stop przemocy!

   Niedawno byłam na warsztatach psychologicznych, których tematem przewodnim była przemoc domowa. Oglądaliśmy film o chłopcu, nad którym znęcał się jego ojciec, a w przyszłości stał się takim samym mężczyzną jak jego ojciec. Ja słysząc hasło ''przemoc domowa" od razu kojarzy mi się z bitą kobietą, która nie chce lub boi się odejść od męża tyrana. Jednak zdarzają się przypadki kiedy ofiarą jest mężczyzna. 
    Ofiary przemocy domowej nie chcą odchodzić od swojego oprawcy z różnych przyczyn. Jedną z nich jest twierdzenie, że nie ma problemu, bo tylko ją bije kiedy się napije lub się zezłości, ale w gruncie rzeczy to dobry człowiek. Inni boją się, że jak ją znajdzie to już nie będzie dla nich ratunku. To przykre, że takie maltretowane osoby nie zgłaszają się po pomoc do policji lub do psychologa. Oprawca może dostać wyrok od 3 miesięcy do 10 lat, a jeżeli ofiara targnie się na własne życie to nawet do 12 lat. Z kolei psycholog pomaga przetrwać ten trudny czas dla maltretowanego człowieka. Jeżeli ofiara nie chce odejść od swojego oprawcy to psycholog nie będzie długo namawiał, tylko pomoże ustalić plan ucieczki, kiedy ofiara wie, że dojdzie do ataku. 
    Najbardziej boli mnie to, że społeczeństwo nie reaguje na sygnały od osoby, która doznaje notorycznie przemocy w rodzinie. Osobiście mam wspomnienia, kiedy w dzieciństwie moją koleżankę bili, ogólnie rodzina patologiczna. Kłócili się o każdej porze dnia i nocy. Pamiętam, że nikt nie reagował. Dla mnie, z perspektywy czasu, to bardzo smutne. Kiedyś się śmialiśmy jako dzieciaki, ale teraz zaczynam dostrzegać rzeczy, których nie widziałam jako dziecko. 
    Jeżeli znamy kogoś, kto jest ofiarą przemocy, nie bądźmy obojętni. Bądźmy wsparciem dla takich osób. 

czwartek, 17 listopada 2016

W miłości czasami tak bywa...

    Jedni patrzą na miłość dwojga osób z zazdrością, inni z niesmakiem, a jeszcze inni nie zwracają uwagi, a ta dwójka nie widzi nic poza sobą. Kiedy są razem świat dla nich nie istnieje, ale tak naprawdę nie zdają sobie sprawy jaki związek może być trudny. 
    Gdy te osoby się spotkają i zaczynają się spotykać, spotykają się także dwa różne wychowania, dwa różne obyczaje i wiele innych. Na początku ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, dopiero kiedy zaczynają się pierwsze kłótnie, mija to pierwsze zauroczenie, które zasłania cały obraz świata spostrzega się te różnice. 
     Czasami inne wychowanie prowadzi do konfliktów, bo wyobrażamy sobie różne scenariusze jakie mogą się wydarzyć, jaka może być ta druga połówka. Zaczynamy ją idealizować, a po pewnym czasie okazuje się, że to nie jest tym człowiekiem, jakim miał być. Próbujemy stosować podstępy, żeby stał się, chociaż w najmniejszym stopniu, tym naszym pierwowzorem, a nie na tym rzecz polega. 
    Nie zmieniajmy naszego partnera tylko dlatego, że myśleliśmy, że jest inny. Zaakceptujmy go zarówno z jego zaletami jak i wadami. To co, że się notorycznie spóźnia, skoro jak już jest to wynagrodzi Ci wszystko w najlepszy sposób. To co, że nie kupuje kwiatów czy prezentów, skoro rozpieszcza Cię małymi smakołykami. Czym jest mała wada w porównaniu do ogromnej zalety?
    To, że ktoś jest z innego świata nie znaczy, że jest ani lepszy, ani gorszy. Ludzie boją się nieznanego, czasami niepotrzebnie. Faktycznie, zdarzają się odrębne sytuacje, które nie wpisują się w kanon naszej wyobraźni.
     Pamiętajmy! Inaczej nie znaczy gorzej! 

niedziela, 13 listopada 2016

Sposób na szybką i bezbolesną śmierć.

  Codziennie kładąc się spać myślisz o tym, żeby się nie obudzić, a rano gdy jednak otwierasz oczy nie chce Ci się wstać? Nocami wypłakujesz litry łez? To nie jest fajne. 
  Jeżeli to czytasz to znaczy, że masz zły dzień, zły tydzień lub nawet zły rok. Pragnienie śmieci nie jest normalnym zamiarem, a Ty dobrze o tym wiesz. To objaw dość głębokiej depresji. Depresja to choroba, a dokładnie zaburzenie psychiczne. Wiele osób na nią chorujące nie przyznaje się do tego, nie idzie po pomoc, nie leczy się. 
    Biorąc pod uwagę Polskę okazuje się, że co 10 Polak cierpi na depresję a tylko połowa z nich otrzymuje fachową pomoc medyczną. Wynika to najczęściej ze źle postawionej diagnozy bądź braku chęci uzyskania pomocy przez chorego.  -Podaje bezdepresji.pl
    Jest wiele sposobów żeby odebrać sobie życie, ale czy warto? Zanim zrobisz cokolwiek w tym kierunku pomyśl o swoich rodzicach, przyjaciołach, czy nawet znajomych. Myślisz, że będzie im łatwo? Że w ten sposób pomożesz? Nie, wręcz przeciwnie. Pomyśl co chcesz robić w przyszłości, co chcesz zobaczyć lub co byś chciał zrobić. Zostać lekarzem? Zwiedzić Barcelonę? Skoczyć ze spadochronem? Jest tyle rzeczy do zrobienia, tyle miast do zwiedzenia, a Ty chcesz się poddać dlatego, że coś Ci w życiu nie wyszło? 
    Każdy człowiek w życiu ma jakiś cel. Nie ważne czy to wynalezienie lekarstwa na nowotwór, czy nauczenie kogoś obliczania wartości bezwzględnej, która i tak mu się w życiu nie przyda. Nawet najmniejszy gest, który robimy, robimy po coś. KAŻDY! 
    NIE PODDAWAJ SIĘ! MUSISZ ŻYĆ! PRZEDE WSZYSTKIM DLA SIEBIE! JA W CIEBIE WIERZĘ! TY TEŻ UWIERZ! 

Bądźmy patriotami!

  Jak pewnie wiecie, dwa dni temu obchodziliśmy Dzień Niepodległości. Była to 98. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę. Po 123 latach odzyskaliśmy suwerenność naszego narodu. 
   Moim pierwotnym planem było opisać jak dobrze, że jesteśmy wolni i takie rzeczy, ale sumienie nakazuje pisać coś innego. 
    Mówimy o sobie, że jesteśmy Polakami, wywieszamy flagi w takie dni jak dzisiaj i nie idziemy do pracy, ale w tych czasach dla ludzi nie jest ważne świętowanie takiego ważnego dnia tylko to, że ma się długi weekend. Nie idą na grób nieznanego żołnierza, tylko wolą posiedzieć w domu przed komputerem lub telewizorem. Nazywają się patriotami, ale gdy ktoś da 2 zł więcej do godzinówki to polecą nawet na koniec świata. Nie wiem jak wam, ale mi to się nie kojarzy z patriotyzmem. 
    Podziwiam ludzi, którzy walczyli o naszą przyszłość i nie poddali się. Ludzie przeżywali piekło na ziemi, a my tego nie szanujemy. Dla osób, którzy myślą tylko o tym, żeby wyrwać się "z tej dziury zabitej dechami" niech przeczytają "Ucieczka z Auschwitz" Andrieja Pogożewa. Gdy się to przeczyta zaczyna się myśleć zupełnie inaczej. Człowiek, który przeżył istne piekło opisuje jak w nim było. Opisuje to Rosjanin, ale nie chodzi o narodowość tylko o ukazanie katuszy wojny. 
    Przez wszystkie dni w roku większość z nas jest patriotami w dwa dni. Dla mnie to smutne, ponieważ przeczytałam wiele książek przede wszystkim o obozach koncentracyjnych i utożsamiłam się z tymi bohaterami. Nie potrzeba dużo empatii, żeby poczuć ukucie w sercu.
    Bądźmy patriotami więcej niż dwa dni w roku! 

piątek, 11 listopada 2016

WSKRZESZAM BLOGA!

   Dawno, a nawet bardzo dawno nic nie pisałam. Trochę się u mnie pozmieniało, gdzieś tam nowi znajomi, gdzieś indziej nowi nieprzyjaciele, ale chyba największą z rewolucji to nowy chłopak. 
   Miałam małe załamania, wiecie jak to jest, dużo, to mało powiedziane, nauki, ale powracam. Wskrzeszam bloga! Zobaczymy czy jest dla kogo. :) Będę starać się wstawiać coś co jakiś czas. Chociaż ten raz w tygodniu. Zwierzę się Wam, tęsknię za pisaniem. Znowu naszła mnie wena i zobaczymy co z tego wyjdzie. 
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :D
   

wtorek, 16 sierpnia 2016

Miej własne zdanie!

    Czytając tytuł tego posta zapewne myślicie: "Przecież ja mam własne zdanie." Tak, każdy ma własne zdanie, ale nie każdy na tyle odwagi, żeby je powiedzieć głośno. Nie oszukujmy się, mało jaka osoba powie to co ma na myśli, nawet jeśli powie to, to nie sztuka. Sztuką jest wiedzieć kiedy warto zatrzymać swoje zdanie w głowie.
    Dużo ludzi wie jak to robić, ponieważ zatrzymują własną opinię tylko dla siebie i im to wystarcza. Ja jestem z osób, które dużo mówią, ale nie zawsze to "przetworzą". Nie mam problemu z wypowiedzeniem się na jakikolwiek temat, ale czasami, to nawet nie musi być opinia, powiem coś co może sprawić przykrość albo po prostu jest nie stosowne w danej sytuacji, ale zbaczam trochę z tematu, w każdym razie, nie opanowałam sztuki milczenia. Zapewne znacie to powiedzenie: "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.", ja złota bym nie zdobyła.
    W naszym życiu zdarza się tumult sytuacji kiedy lepiej nie mówić nic, np.:

  • jeżeli wychodzicie gdzieś z drugą połówka, przyjacielem lub z kimkolwiek gdzieś na miasto lub na imprezę, warto powiedzieć, że buty nie pasują do sukienki, krawat jest źle dobrany do koszuli czy garnituru lub, że najzwyczajniej w świecie źle leżą na nim te ubrania, ale można to powiedzieć tylko wtedy, kiedy ta osoba ma możliwość przebrania się, umalowania, no wiecie o co chodzi, bo kiedy jesteście już na miejscu to nie warto, zepsujecie tej osobie zabawę i nie będzie się czuć komfortowo;
  • ten punkt powinni docenić mężczyźni. Jeżeli jesteście z kimś na zakupach i ten ktoś chce coś przymierzyć, ale wam to się nie najbardziej podoba, bo nie taki kolor, nie taki krój lub jeszcze coś innego, to nie mówcie tego. Większość ludzi ceni sobie szczerość, ale nie każdy umie sobie z nią poradzić, więc jeżeli ta osoba to przymierzy i nie wygląda jakoś źle, nie pogrubia jej czy coś w tym stylu to nie psujmy jej tego. Jeżeli ona jest zachwycona to niech kupi;
Mogłabym podać jeszcze wiele sytuacji, ale lepiej, żebyście sami pomyśleli.
   Jeżeli macie jakieś pomysły, kiedy nie warto wypowiadać głośno własnego zdania piszcie w komentarzach. 

środa, 10 sierpnia 2016

(...) przyjaźń ma swoją cenę. ~ Gabrielle Zevin

   Tak ostatnio się zastanawiam czy istnieje przyjaźń pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Odkąd pamiętam mama uczyła mnie, że takiej przyjaźni nie ma, że prędzej czy później coś z tego wyjdzie, ale cały czas zastanawiam się czy miała rację. 
   W moim życiu ponad 6 lat temu pojawił się jeden chłopak, chłopak mojej koleżanki. Nie przepadaliśmy za sobą to mało powiedziane. Nie mogliśmy na siebie patrzeć, ale jego dziewczyna i moja koleżanka Martyna, jak to dzieci chciała bawić się ze wszystkimi, a to on był nowy na naszym podwórku. On musiał się dostosować. Z biegiem wakacji zaczęliśmy się coraz bardziej do siebie zbliżać. Wymieniliśmy się numerami i całymi nocami pisaliśmy. Wtedy myślałam, że to taki kumpel na wakacje, ale nie. Po jego wyjeździe nadal pisaliśmy, a że miał ciocię w mojej miejscowości to też się widzieliśmy, nie za często, ale zawsze i tak ta znajomość przetrwała do dzisiaj. 
    Ostatnio moje życie nie było zbyt kolorowe, ale nie poddałam się, a on mi w tym pomagał. Nie mówimy na siebie, że jesteśmy przyjaciółmi tylko rodzeństwem. Mój braciszek wie kiedy potrzebuję dobrego słowa, a kiedy porządnego kopa w tyłek. Jego największą pasją są motocykle i siłownia. Gdy oddawał się tej drugiej pasji z nikim nie pisał, nawet ze swoją dziewczyną, w której był bardzo zakochany. Dopadł mnie kryzys, a dokładnie rzucił mnie chłopak, za którym poszłabym w ogień. Nie mogłam opanować emocji i pierwsza myśl, pierwsza osoba o kim pomyślałam to właśnie on. Zadzwoniłam, nie wiedziałam, że ćwiczy, ale odebrał ze złością w głosie, ale gdy tylko usłyszał mój głos od razu złagodniał. Wiedział co powiedzieć, żebym poczuła się lepiej. 
Takich kryzysów było w ostatnim czasie sporo, ale on nigdy nie narzekał, że dzwonię, nie ważne w dzień czy w nocy. 
   W te wakacje mija 7 lat od naszej znajomości. Wg mnie to bardzo dobry wynik, mimo że widzimy się dość rzadko, ponieważ mieszkamy od siebie dość daleko. 
   Ten cytat najlepiej obrazuje naszą przyjaźń, przynajmniej z mojej strony: 
"Może, pomyślał, nie ma czegoś takiego jak dobrzy i źli przyjaciele. Może są po prostu tylko przyjaciele, ludzie, którzy będą przy tobie, kiedy ci coś dolega, i pomogą ci, byś nie czuł się zbyt samotny. Może to ludzie, dla których warto przeżywać strach, mieć nadzieję... i żyć. Być może są to ludzie, za których warto umrzeć, kiedy trzeba. Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych przyjaciół. Są jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałbyś być - ludzie, którzy mają swoje miejsca w twoim sercu."
                                                                                              ~Stephen King –  To 

sobota, 6 sierpnia 2016

Friendzone- Czy warto się zmieniać?

    Friendzone- ludzie internetu tak nazwali dwojga ludzi, których coś łączy, jedna osoba pragnie miłości, a druga zadowala się przyjaźnią. Dla kogoś kto jest zakochany to jest naprawdę niekomfortowa sytuacja, ale jeszcze gorsza jest dla niego, gdy ten drugi daje nie jasne sygnały. Czasami świetny kumpel, przyjaciel czy koleś, a czasem daje do zrozumienia, że "może by coś z tego było?". 
   Osoba zakochana często zadaje sobie pytanie "Może nie jestem dość dobry?" lub "Powinienem coś zmienić?". Samemu ciężko odpowiedzieć na takie pytania, chociaż obserwatorowi z boku też nie będzie łatwo. Na to czy jesteśmy dość dobrzy dla tej osoby odpowiedzieć można łatwo. Tak. Trzeba mieć wyższą samoocenę, bo takich biedaczków i biedulek się nie lubi, a co do zmieniania się... Jeżeli wam to nie odpowiada jacy jesteście to jak najbardziej, ale jeżeli akceptujecie to kim jesteście i lubicie siebie za to, to czy warto? Czy to gra warta świeczki? Oczywiście, to bardzo dobra motywacja, żeby zacząć coś, co się odkładało w nieskończoność, ale jeżeli naprawdę podobacie się sobie to, co tu zmieniać?
    Czasami musimy sobie zadać takie pytania tylko po to, żeby uświadomić sobie, że to nie ważne. Najlepsi jesteśmy, kiedy jesteśmy sobą i nic tego nie zmieni. 
    Ze friendzone'u da się wyjść, ale trzeba się starać, ale najpierw uświadomić sobie, że w nim jesteśmy. Nie poddawaj się, a ta ukochana osoba Cię zauważy. 

piątek, 5 sierpnia 2016

"Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość." ~ Bolesław Prus

    "(...) często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić- nieraz na zawsze" ~ Marek Hłasko
    "Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie Cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha Cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy Tobie zawsze, bez względu na wszystko" ~Cecelia Ahern 
   "Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce przebywać z drugą osobą i czuje, że ta druga osoba chce tego samego" ~ Nicholas Sparks 
   Wbrew pozorom miłość niszczy. Jest piękna, ale bardzo niebezpieczna. Każdy jej pragnie i dobrze, bo dzięki miłości możemy być naprawdę szczęśliwi, ale też może nas zniszczyć, bardziej niż cokolwiek innego. Gdy jesteśmy zakochani to ta druga osoba ma władzę nad twoim życiem. Jedno słowo lub jeden gest może zniszczyć nas tak, że już nigdy nie będziemy chcieli kochać. 
    Ja już raz kochałam i bardzo ten facet mnie zranił, teraz poznałam bardzo miłego i zabawnego chłopaka, ale już teraz boję się, że się zakocham. Boję się tego bólu, który będzie mógł mi zadać. Nie chcę się zakochiwać, ale mimo wszystko, ten stan jest piękny. Gdy się widzi tę wyjątkową osobę robi ci się gorąco, rumienisz się na twarzy, czasami gadasz głupoty. 
   Myślę, że nie tylko ja mam obawy w fazie zauroczenia. Wiele osób wmawia sobie, że przecież ktoś taki nigdy się w nim nie zakocha, że nie są warci tej osoby, a jak okaże się, że ta osoba też coś do was czuje to, to jest najlepsza wiadomość. 
   Życzę Wam, żebyście znaleźli sobie tą miłość, dla której będą pasowały cytaty, które znajdują się powyżej. 

środa, 3 sierpnia 2016

Związki z XXI wieku

   Dziewczyny, pamiętacie te wszystkie bajki o królewnach? Te, w których książę przyjeżdżał je ratować, na białym rumaku i jeden pocałunek mógł zmienić całe życie? Marzyłyśmy o takich mężczyznach. A chłopaki, też znacie te bajki, wy chcieliście znaleźć tę jedną, swoją królewnę, która by was kochała mimo wszystko. Po upływie lat przestaliśmy wierzyć w świętego Mikołaja i też w bajeczną miłość. Do czego zmierzam? Nie ma miłości idealnej, jest tylko prawdziwa albo nie.
   Codziennie spotykamy pełno zakochanych par na ulicy, ale nie wiemy jaki jest ich związek. W naszym stuleciu związki są bardzo nie trwałe mimo możliwości jaką daje nam technologia. Związki rozpadają się z kilku przyczyn:
  • pogoń za pieniędzmi, przez co się rozumie dużo pracy, a mało czasu spędzonego w towarzystwie ukochanej osoby;
  • bardzo powszechne, niewierny partner;
  • znudzenie, rutyna;
  • wypalenie;
  • brak chęci naprawienia zepsutych relacji;
  • odległość.
   Można jeszcze wiele wymieniać, ale mam coś innego na myśli pisząc ten post, niż rozczulanie się dlaczego nasze związki się rozpadają. Konkretnie związki, czyli teoretyczna więź pomiędzy dwojgiem ludzi. Czemu teoretyczna? Ponieważ to, że ludzie są w związku, są parą nie oznacza, że się kochają. Czasami w grę wchodzą pieniądze, a czasami po prostu więź fizyczna, mówiąc po ludzku, seks. Żyjemy w czasach kiedy jak coś się psuje to się to wywala, a nie naprawia. Popatrzmy na naszych dziadków lub rodziców. Kochają się mimo tylu lat, kłopotów jakie stanęły im na drodze. Przykład moich rodziców jest idealny. Żyją ze sobą ponad dwadzieścia lat, kłócili się nie raz, mają dwójkę dzieci, mają za sobą problemy wychowawcze, zdrowotne (byłam zawsze chorowitym dzieckiem), problemy finansowe, ale nadal są razem. To wszystko tylko wzmocniło ich związek małżeński i są szczęśliwi. 
   W dzisiejszych czasach coraz rzadziej spotyka się takie małżeństwa lub związki. Ludzie zwyczajnie się nie starają, bo myślą, że nie mogą tej osoby stracić, a jak już stracą to wielce zawiedzeni, co się stało. Potem bardzo trudno zaangażować się w inny związek i tak zatacza się błędne koło. 
    Kochajmy, ufajmy i dbajmy o naszego partnera. Bądźmy lepsi dla nich, nie dla siebie. 
     
   

"Szufladkowanie"

  Czy tylko mnie irytuje ocenianie ludzi tylko po ich wyglądzie? Przecież nie każda blondynka jest głupia, nie każdy, kto ma tatuaż, wyszedł z więzienia, a nie każdy, kto chodzi co niedziele do kościoła to dobry człowiek.
   Jeżeli kogoś nie znamy to oceniamy ludzi po ich wyglądzie, przede wszystkim, ale nie przyklejajmy im od razu łatki. Nie znamy, to nie wiemy. Wiele ludzi ocenia także innych po plotkach. I to chyba jest najbardziej przykre. Wierzymy historiom, która mogła być inna na początku niż jest teraz, kiedy nie wiemy, ile osób ją powtórzyło. Nawet ktoś tak młody jak ja, wie, że życie nie jest czarno białe. Czasami coś jest bardziej skomplikowane niż nam się wydaje. 
   Jest tyle ludzi, którzy szufladkują innych, my to widzimy, ale nie reagujemy. Takie "łatki" czasami ranią bardziej niż ciosy fizyczne. To są takie puste, nic nie warte słowa. Bardzo dużo ludzi cierpi przez to, czasami nie mogą znaleźć pracy, ludzie się od nich odsuwają i dlaczego? Bo wygląda inaczej, bo ma inne poglądy na świat, czy może dlatego, że nie zachowuje się jak przystało na "dobrego człowieka XXI wieku".
   Ten post jest po to, żebyście przemyśleli to co robią inni, ale nie tylko. Zastanówcie się czy wy nie sprawiacie komuś bólu w ten sam, paskudny sposób. My nie jesteśmy obiektywni. Nie widzimy swoich błędów, a jak ktoś go nam "naświetli" to będziemy się dąsać "Bo tak nie jest. Ja tak nie robię.". Czy na pewno? Poświęćmy chwilę na to, żeby się nad tym zastanowić.



    Przepraszam, że mnie długo nie było i dodatkowo, że ten post jest taki krótki, ale ostatnio dużo się dzieje. Będę się starać wstawiać codziennie chociaż jakiś krótki post. Obserwujcie, komentujcie i polecajcie znajomym mój blog. ;)

piątek, 29 lipca 2016

Miłość w XXI wieku

   Zanim zacznę o miłości w naszych czasach, powiem coś o samej miłości. Każdy na swój sposób wie co to miłość. Nie ma jednej, prawdziwej definicji. Dla niektórych to motylki w brzuchu, a dla innych spacery o zachodzie i wschodzie słońca, ale dla mnie to coś więcej. To co wymieniłam to tylko efekt uboczny zakochania. Miłość, jak już powiedziałam, nie ma jednej definicji. Mało kto ją zna, wiele ludzi wie tylko jak ją rozpoznać. Motylki w brzuchu, pot na rękach, szybsze bicie serca i to wszystko na widok tej jednej, wyjątkowej osoby. To stan przed zakochaniem, czyli tzw. zauroczenie. Miłość pojawia się wtedy, kiedy sprawy tej drugiej osoby są ważniejsze niż twoje. Jej szczęście jest ważniejsze, czujesz się przy niej jak nigdzie indziej, to poczucie bezpieczeństwa, bliskość to coś, czego nikt inny ci nie zapewni. Jak ktoś bardzo mądry powiedział, miłość jest ślepa. Czy to prawda? Tak, człowiek zakochany nie widzi nic. Nie zna wieku, wyglądu, kilometrów, a nawet płci. Ona losuje, chyba, gorsza niż rosyjska ruletka. Nie wiadomo, w kim, gdzie, jak się zakochasz. Można zakochać się od pierwszego wejrzenia lub stopniowo, z każdym dniem, ale jak już wiesz, że to jest "to", to każdy dzień Cię tylko upewnia w tym uczuciu. 
    W XXI wieku nie jest tak łatwo ocenić prawdziwą miłości drugiej osoby. Czasami widać to na pierwszy rzut oka, ale czasami to tylko pozory. Często, nie zawsze, ale coraz częściej spotykamy się z taką sytuacją, że ta druga połówka nie była z nami szczera. Nie kocha nas, chce tylko nasze pieniądze, dobre życie, a nawet pozycje społeczną, ale pomijając te przypadki to w naszych czasach dość trudno jest nam okazać miłość. Mamy takie duże możliwości, a z nich nie korzystamy. Dużo ludzi wykręca się tym, że nie mają pieniędzy, ale pieniądze nie oddadzą prawdziwych uczuć. Mało kto w tych czasach jest romantyczny. Gonimy za pieniędzmi, spędzamy mnóstwo czasu w pracy, a jak wracamy do domu to zapominamy o tej drugiej osobie. 
   Okazać miłość można w bardzo łatwy sposób, a zapominamy o tym. Czasami wystarczy powiedzieć "Jedź ostrożnie", "Zapnij pasy." lub "Napisz jak dojedziesz.". To tak nie wiele, ale mało kto o tym pamięta, właśnie dlatego, że to tak nie wiele. Całus, gdy wybieramy się do pracy, gdy z niej wracamy, a nawet ta zwykła troska. Po dłuższym stażu to jakoś się zaciera, nie wiem dlaczego. 
   Okazujmy miłość tym, których kochamy, bo ktoś to zrobi za nas. Nie dajmy zapomnieć naszemu partnerowi, małżonkowi czy po prostu sympatii, że wiele dla nas znaczy i chcemy nadal, żeby uczestniczył w naszym życiu. Pamiętajmy, że miłości nie spotkamy od tak, przynajmniej wtedy kiedy ją straciliśmy już nie raz. 
    

czwartek, 28 lipca 2016

"Bóg zawsze znajdzie Ci pracę- 50 lekcji jak szukać spełnienia"


    Książka Reginy Brett, autorki bestsellerów "Bóg nigdy nie mruga" i "Jesteś cudem" opowiada o tym jak na nowo pokochać codzienne czynności. Ta powieść jest powieścią psychologiczną, ale nie taką jak większość. Przeczytałam wiele książek o takiej tematyce i, tak naprawdę, żadna mnie jakość szczególnie nie wciągnęła. Na początku owszem, ale później jest cały czas to samo. 
   Ja, oczywiście jak zawsze, zaczynam od końca, ale nie dlatego, że tak mi się podoba tylko, bo akurat ta książka była wtedy dostępna w bibliotece. :D
   Każdy rozdział jest zapisany jako "lekcja" i zanim zacznie się czytać treść to jest jakiś tytuł. Bardzo mi się to spodobało, ponieważ wiemy o czym będzie dany rozdział. Książka jest dość gruba, ale bardzo lekko się ją czyta. Znacie to, jak zaczynamy czytać jakąś książkę i po wstępie czy jednym rozdziale wiemy jak będzie się nam ją czytać. Ja po przeczytaniu wstępu wiedziałam, że to będzie świetna lektura, no i taka była. 
    Lekcje jakie dawała autorka odnoszą się do życia każdego z nas. Czasami dosłownie, a czasami w przenośni podawała swoje rady na życie w zgodzie z Bogiem jak i innymi ludźmi. Odwołuje się nie tylko do własnych doświadczeń i przeżyć, ale również do komiksów i filmu o Supermenie. Bardzo często podaje cytaty z Biblii. Nie, to nie jest tylko książka dla chrześcijan. Z Biblii każdy może wyciągnąć jakąś naukę. Mimo że dużo odnosi się do tematów wiary to można zastosować niektóre z nich do własnego życia.
   Na końcu książki wydawca umieścił opinie czytelników na temat poprzednich książek tej autorki. Wiele z nich pisze o wzruszeniu jakie im towarzyszyło podczas czytania tej powieści. Mnie jako amatorce tego typu książek wzruszenie i łzy nie opuszczały przez wiele rozdziałów. Te pięćdziesiąt lekcji, zawartych w czymś takim zwykłym i przeciętnym jakim jest książka, która towarzyszy ludzkości od setek lat, otworzą oczy nie jednemu człowiekowi, bo w wielu sytuacjach i przeżyciach autorki da się odnaleźć własną sytuacje, własne przeżycia i emocje. Podczas czytania ma się wrażenie jakby pisarka chciała tylko Tobie przekazać własną wiedzę.
   Bardzo serdecznie polecam tę książkę każdemu czytelnikowi, nie zależnie od wieku. Przy okazji chcę podziękować za coraz więcej wyświetleń na moim blogu. Dziękuję :)

środa, 27 lipca 2016

Zbroja

   Na pewno każdy z was zna jakąś osobę, która jest wredna, bezczelna i niemiła. Część z nich jest taka, ponieważ lubią lub chcą się dowartościować kosztem innych, ale ja chcę opowiedzieć o tej drugiej części. Ta część osób jest ubrana w tzw. zbroję. Nie chodzi mi o metalowe ubranie ze średniowiecza, ale pełni tę samą funkcję. Zbroja ze stali chroniła ciało, a zbroja ze słów chroni duszę. 
    Dużo ludzi nie lubi się wysilać, żeby kogoś poznać, a jeżeli jest ktoś dla niego opryskliwy to obrażają się i uciekają. Mało kto chce poznać takiego człowieka. Sama kiedyś uciekałam przed takimi ludźmi. Tacy ludzie przeważnie są samotnikami, mają, góra, dwóch znajomych i na tym koniec, ale dlaczego nikt nie zastanowi się dlaczego tak jest? Ja już wiem. Osoba pokroju "zbroi" zawiodła się na ludziach. Niektórzy z was pomyślą sobie "Co on przeszedł?" albo "Co on wie o życiu?". Byście się zdziwili. Często oceniamy ludzi po pozorach, ale ich później nie poznajemy, bo tak jest łatwiej. 
   Dla osoby zamkniętej w sobie, przez to często nie miłej dla osoby towarzyskiej, jest bardzo trudno zaufać nowej osobie. Przeważnie zawiodła się na nie jednej osobie. Kilka "przyjaciół" temu był bardzo ufną osobą. Dla każdego miała serce na dłoni, a on przybijając jej piątkę, miażdżyli te serce. Wyobraź sobie, że masz najlepszego przyjaciela, na śmierć i życie, a okazuje się, że tak naprawdę za maską świetnej osoby kryje się podła gnida, która obrabia Ci dupę za twoimi plecami. Nie jest fajne, co nie? Możliwe, że miałeś taką sytuacje, niektórzy przeboleją to i idą dalej, a innych zmieni to na zawsze. Już mogą nigdy nie zaufać. Ktoś o miękkim sercu zawsze wychodzi najgorzej w każdej sytuacji. Nie ważne jaka by nie była. Kopy w tyłek zmieniają ludzi, mimo że siniak zniknie, ale w pamięci pozostanie. 
   Najciekawsze charaktery skrywają się w osobach, na których nie poświęciłbyś choćby godziny. To, że ktoś jest jest niemiły nie musi oznaczać podłości osoby, czasami oznacza to zranioną duszę. 

wtorek, 26 lipca 2016

Stereotypy

   Ze stereotypami spotykamy się na każdym kroku. W domu, w pracy, w szkole, a nawet w autobusie. Ludzie albo myślą szablonowo, albo się buntują. Ja jestem w tych drugich. 
   Wyobrażenie kobiety wielu ludzi: spędza godziny w łazience, chodzi co weekend na zakupy, nie musi nic kupować, ale oglądać jej nikt nie zabroni, uwielbia małe dzieci, chce być najmodniejszą osobą, ma wychowywać dzieci, siedzieć w domu, sprzątać, prać, gotować, zawsze podobać się swojemu mężczyźnie, dogadzać mu, być podporządkowana, bez nałogów.
   Czy tak musi być? Czy każda kobieta musi być uzależniona od swojego faceta? Nie. Ja jestem zupełnie inną osobowością. Radzę sobie sama, lubię oglądać mecze, nienawidzę zakupów, sukienek, makijażu. Nie spędzam pół dnia na wyszykowaniu się do wyjścia. Chcę mieć prawo jazdy jak najszybciej, żeby uniezależnić się od mojego taty i brata. Tak, ciągnie mnie do samochodów. Nie podążam ślepo za modą jak to robi 3/4 kobiet. 
   Kolejny wzór jaki obrało społeczeństwo to "bo to chłopak". Najgorszy tekst jaki może usłyszeć kobieta. I co z tego, że to chłopak? Dlaczego może więcej, więcej mu wypada? Podobno jest równouprawnienie. Nie, żebym była jakąś zaciętą feministką, ale np.: jak dziewczyna miała dużo chłopaków to dziwka, a jak facet zmienia ciągle dziewczyny to świetny mężczyzna. No błagam! Każdy powinien się szanować, nie tylko dziewczyna. 
   Teraz tak, żeby nie było, że tylko kobiety mają źle na tym świecie. Jeżeli jest równouprawnienie to dlaczego źle patrzymy na mężczyznę, który chodzi do spa, a w tym czasie kobieta zostaje z dziećmi albo jak kobieta go utrzymuje. Jak mężczyzna utrzymuje kobietę jest wszystko w porządku, ale jak zamienią się rolami to mężczyzna jest ten zły. 
   Tatuaże. Jak widzimy osobę z widocznym tatuażem to spora część społeczeństwa pomyśli "O! Wyszedł z więzienia", tak samo jest z piercingiem na innej części ciała niż uszy, nawet, gdy ktoś ma w uchu po kilka kolczyków to źle się na niego patrzy, a jak to jest jeszcze kobieta. Ludzie są bardzo uprzedzeni do takich spraw. Czasami osoba, która chodzi co niedziele do kościoła jest gorsza od kogoś co jest wytatuowany i "wykolczykowany". 
   Nie myślmy stereotypowo. To, że kobieta utrzymuje mężczyzna nie znaczy, że ten nic nie robi. Nie każda kobieta jest "wzorem dobrej żony, matki, gosposi i nauczycielki", nie każdy wytatuowany człowiek wyszedł co dopiero z więzienia. Zanim zaczniecie osądzać, poznajcie. Nie każdy jest taki na jakiego wygląda, Pomyśl zanim ocenisz. 

poniedziałek, 25 lipca 2016

ODDAWAJMY KREW!

   Zastanawialiście się kiedyś, ile osób dziennie potrzebuje transplantacji krwi? Zapewne mnóstwo. Niektórzy mają rzadką grupę krwi, a inni zwykłą, pospolitą. Bardzo niewiele osób zna swoją grupę krwi, wg. mnie, każdy człowiek powinien ją znać. Krew jest bardzo potrzebna, ponieważ nie da jej się wytworzyć w laboratorium. Osoby, które regularnie oddają krew nazywamy honorowymi dawcami krwi. 
   Oddawać krew może każdy od 18 do 65 roku życia, który waży najmniej 50 kilogramów, a temperatura jego ciała nie może przekraczać 37°C. Możecie sprawdzić w kwestionariuszu, w linku poniżej czy wy nadajecie się do oddania tej małej cząsteczki siebie. 
http://www.darkrwi.info.pl/kwestionariusz
   Jednorazowo możemy oddać 450 ml krwi, ale nie jest tak, że możemy oddawać ją codziennie. Krew musi się zregenerować. Ponowić tę czynność możemy dopiero po 8 tygodniach. 
    Czuję się jakbym pisała coś do szkoły, ale nie na tym ma rzecz polegać. Ja jak tylko skończę 18 lat i zmieszczę się w kryteriach, chcę oddawać krew i być honorowym dawcą krwi. Niektórzy mówią, że to tylko tak dla uwagi, ale nie na tym rzecz polega. Są tacy ludzie, ale nie zaliczajmy się do niech. Robimy to dla kogoś, kto nawet nie znamy. Wyobraźmy sobie, potrzebujemy, pilnie, krwi, a ludzie nie chcą, boją się lub nie mogą oddać w jakimś punkcie krwi. Nie dostaniemy jej, jeżeli ludzie nie oddadzą jej.
   Uratujmy komuś życie. My nic nie stracimy a jakieś dziecko otrzyma szanse na dorośnięcie, inna kobieta będzie mogła założyć rodzinę , a jeszcze ktoś inny dać skarb posiadania rodzica, dziadka, dziecka lub przyjaciela. Nie bądźmy obojętni. Dajmy komuś szansę na dłuższe życie. 

niedziela, 24 lipca 2016

Dzieciństwo XXI w.

    Kilka godzin temu wróciłam z weekendu u mojej chrzestnej, która ma dwójkę dzieci, Hankę, która ma niecałe osiem lat i dwumiesięcznego Wojtusia. Uwielbiam te dzieciaki, ale gdy rozmawiałam z moją ciocią, babcią tych kochanych łobuzów, zaczęłam się zastanawiać jak będą wspominać swoje dzieciństwo. Ja jeszcze urodziłam się w czasach, kiedy dzieciaki wychodziły na dwór. Bawiliśmy się w chowanego, podchody, w piaskownicy i wiele innych zabaw jakie wszyscy pamiętamy. Dzieci, które teraz mają po kilka lat umieją obsłużyć dotykowy telefon, pisać z niego SMS-y, dzwonić, pobierać różne aplikacje. 
    Patrząc nie tylko na przykład Hanki, ale też dzieci z mojego osiedla, uważam, że nie będą miały czego wspominać. To są ich najlepsze lata, a zamiast w wakacje bawić się na dworze, z innymi dziećmi, grać w klasy, skakać na skakance to siedzą z telefonem w ręku, a gdy im się to zabierze to wpadają w histerię. Za moich czasów (mówię tak jakbym była już grubo po pięćdziesiątce) było to nie do pomyślenia. W wieku Hanki miałam już telefon, tak, ale taki co jak się przydusiło jakiś klawisz to muczał, miauczał lub szczekał.
    Dzisiejsze dzieci mają tyle możliwości, jest tyle dużych parków, placów zabaw, stawków, jezior i innych atrakcji, a mało który z nich korzysta. Oczywiście to nie jest tylko wina dzieci, to też w dużym stopniu "zasługa" rodziców. Wiele matek i ojców po prostu nie chce się iść z nimi na spacer do parku czy na plac zabaw. Wolą posadzić swoje pociechy przed telewizorem przy tych idiotycznie komputerowo zrobionych bajkach. 
    Technologia jest dla ludzi, ale dlaczego ludzie psuja stare, dobre, rysunkowe bajki takie jak "Krecik", "Pszczółka Maja" i "Kot Filemon". Maję przerobili komputerowo i wiele, wiele, naprawdę wiele innych bajek. 
    Jeżeli macie małe dzieci, to proszę dla ich dobra, puszczajcie im stare bajki, takie jak nagrywało się na kasety, zabierajcie do parków, na place zabaw, jak najwięcej ruchu i świeżego powietrza. Na starość będą miały co wspominać. 

czwartek, 21 lipca 2016

Bądź sobą!

   Wszyscy przeglądamy różne magazyny, w których promowana jest moda na podarte jeansy, bluzki z frędzlami, bluzy od sławnych Youtube'rów i tak dalej, i tak dalej. Wymieniać można jeszcze długo, ale czy to ma sens? Wiele ludzi jest podatnych na reklamę, ulega wpływom blogerkom, które promują te wszystkie rzeczy, których mi osobiście nie chciało się wymieniać. Myślimy, że jeżeli nie będziemy "modni" to nie znajdziemy znajomych, bliższych kolegów i spotkamy  się z brakiem akceptacji naszego wyglądu. Tak nie jest. 
   Sama przez całe życie dawałam się tej pokusie jaką jest "być fajnym". Chciałam być lubiana, chyba jak każdy, mieć setki znajomych, którzy w rzeczywistości okazują się być nic nie warci. Nie powiem, długo żyłam w złudzeniu, które utrwalają filmy i książki, że jeżeli będę taka jak inni szybciej znajdę przyjaciół. Tak, znalazłam, ale nie takich jakich oczekiwałam. Byli fałszywi. Nic mi nie dało, że byłam w tej "elitarnej grupie", bo jak musiałam opuścić środowisko, które mnie kształtowało, opuścili mnie także znajomi. Czy było warto? Nie. niektórzy powiedzą, że zdobyłam doświadczenie życiowe i to jest ważniejsze niż jakieś zawody, na których się uczyłam. Tak, jestem mądrzejsza, ale koszt był niewyobrażalnie wielki. W sumie, chyba dlatego piszę tego bloga, żeby ktoś mógł uczyć się na moich błędach. z doświadczenia wiem, że mało kto wyciąga lekcje z nie swoich doświadczeń, ale zawsze można spróbować. 
   Dla jasności, nie tępię tych, którym się moda na podarte spodnie podoba, broń Boże. Po prostu myślę, że jeżeli masz inny gust, to wcale nie musisz się czuć przymuszony do ubierania się w coś co najzwyczajniej w świecie Ci się nie podoba. Każdemu podoba się coś innego i to jest normalne. 
    Internet, prasa, telewizja propaguje jak mamy żyć w każdym momencie swojego życia. Na śniadanie zdrowe musli, na obiad kurczak w cieście, deser równie zdrowy jakim jakie są ciasteczka bez dodatku cukru, kolacja musi być najpóźniej o 18. jedna lub w porywach dwie kanapeczki z ekologicznym pomidorkiem i wyhodowanej we własnym ogródku, a jak nie mamy ogródka, balkonie sałata. Oczywiście ćwiczenia, których nie lubimy robić, ale robimy, bo chcemy być modne i takie "fit" i to tylko dlatego, bo jakaś aktorka, modelka czy inna sławna osoba tak się żywi i tak żyje. 
     Moda – w potocznym rozumieniu oznacza potrzebę naśladowania innych, aby się identyfikować z nimi, ta psychiczna potrzeba najdobitniej jest widoczna w ubiorze. Moda występuje także w innych dziedzinach życia społecznego. Wiąże się z pojęciem stylu, ale nie jest jego synonimem podobnie jak pojęcie elegancji. Może być modny ubiór, wygląd, sposób zachowania, lecz także styl muzyczny, styl artystyczny, światopogląd czy pewien sposób postępowania, czyli ogólnie rzecz biorąc styl życia, który jest popularny w jakimś czasie w jakimś środowisku. W węższym znaczeniu słowo moda odnosi się do projektowania ubioru. Moda zawsze posiada grupę, która pierwsza inicjuje naśladownictwo czegoś, najczęściej form ubioru. Natomiast styl w modzie jest związany z indywidualnym, przystosowanym do potrzeb psychicznych określonego użytkownika sposobem wyrażania siebie poprzez formę ubioru.
  Jak sama definicja mówi my naśladujemy innych ludzi. Bądźmy sobą. Piękne jest to, że każdy jest inny i modą tego nie zmienimy. Bycie sobą powinno być modne, a nie naśladowanie innych.
   Teraz piszę do każdego z osobna. Jesteś piękny mimo swoich wad, mimo tłuszczyku na brzuchu czy udach, mimo "niemodnego" ubioru, "niestylowej" fryzurze. Jesteś piękny, bo jesteś sobą, oddzielnym człowiekiem, który też tworzy świat. Czym więcej takich ludzi jak Ty, świat staje się ciekawszy. Nie zapominaj o tym. Świat Cię potrzebuje. :)

wtorek, 19 lipca 2016

Gdyby...

   Tak, ostatnio zastanawiałam się, co by było gdyby... Każdy miewa wątpliwości czy robi dobrze, ale nie ważne co zrobi, zastanawia się co by się wydarzyło gdyby wybrała inną drogę. Gdyby poszedł na inny kierunek studiów, gdyby bardziej starał się w związku, gdyby nie dał odejść drugiej osobie, gdyby dał drugą szansę przyjacielowi. 
   To jest natura ludzka, że gdybamy. Tak było, jest i będzie. Nawet gdy byliśmy małymi dziećmi, ale przecież to nic nie zmienia. Zamiast zastanawiać się co by się zdarzyło, skupmy się na chwili obecnej. Jeszcze nie potrafimy cofnąć czasu. Znacie to powiedzenie "Co się stało to się już nieodstanie"? Chyba każdy to usłyszał, niezależnie od wieku, ale my jako ludzie nie potrafimy tego zaakceptować. Powinniśmy przestać rozmyślać co by się stało jakbym poszedł tam, jakbym zjadła to, a nie tamto, jakbym był blondynem. 
   Powiedzmy sobie szczerze, nie da się pokonać ludzkiej natury, ale dlaczego wszyscy jesteśmy w takich momentach pesymistami? Dlaczego wyobrażamy sobie, że gdybyśmy zmienili malutki szczegół w naszej przeszłości teraz byłoby lepiej? A może właśnie to jest ten najlepszy scenariusz jaki mógł nam się przytrafić? Przecież nie jest powiedziane, że wybraliśmy najgorszą możliwą opcję. 
   Bądźmy optymistami. Wszystko co się zdarzyło, zdarzyło się po coś. Gdzieś tam do góry jest zapisane, że tak miało być i nie ważne jak jest teraz, musi być dobrze, a jeżeli nie jest to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec. W każdej sytuacji da się znaleźć coś pozytywnego. Jak nie dla nas to dla innej osoby czy stworzenia, więc nie myślmy, że jest źle tylko, że nie koniecznie my czerpiemy z tego przyjemność. 

niedziela, 17 lipca 2016

Ktoś taki jak ja.

   Pomyślcie.
Pamiętacie kogoś ze swojego dzieciństwa, kogoś z podwórka, kogoś kogo widzieliście tylko kilka razy w życiu? Tak? Jeżeli teraz od czasu do czasu się z nim widzicie zagadajcie. Nie kończcie na zwykłym, nic nieznaczącym "cześć", bo może się okazać, że to twoja bratnia dusza. 
   Jak byłam mała bawiłam się z nią w piaskownicy i w chowanego, mimo że tylko kilka razy rozpoznałam ją. Nie musiałam się długo zastanawiać. Zagadałam. Nie skończyłam na przywitaniu. Miała akurat na stopach rolki. Mimo że planowałam zrobić sobie wycieczkę rowerem, zaproponowałam, że możemy pojeździć razem. Nie żałuję tego. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania i jesteśmy bardzo do siebie podobne. Nie mówię, mamy w niektórych sprawach inne poglądy, ale wiele nas łączy. Z każdą minutą, godziną rozmowy poznawałyśmy siebie nawzajem. 
   Zyskałyśmy sobie w oczach już pierwszego dnia na rolkach, gdy "ćwiczyłyśmy". To nie wiarygodne jak szybko można polubić i zaufać prawie obcej osobie. Mimo że jestem z natury ufną osobą, ostatnio zawiodłam się na wielu ludziach, ale ona wzbudziła moje zaufanie. Nie dlatego, że z natura dała jej uroczą i SŁODKĄ twarz i posturę. Na jej przykładzie po raz kolejny przekonałam się, że pozory mylą. Ta dziewczyna jest osobą, która bardzo szybko zyskuje sympatie przez swoją specyfikę, ale gdy porozmawia się z nią chociaż 15 minut nie da się jej nie lubić. 
   Mało jest osób o takim unikatowym charakterze, patrząc na tyle podrób w świecie gdzie króluje bycie tym najlepszym, nie ważne, że nie jesteśmy sobą. Media wcisnęły nam, praktycznie w każdej dziedzinie, jacy mamy być. Ludzie nie rozumieją, że nie ważne jakim się jest, bo nie ma drugiego takiego. Żyjemy w świecie podróbek i jestem bardzo uradowana z faktu, że ktoś zachował swój oryginalny charakter pośród tych wszystkich podróbek. 
   Jeżeli to czytasz to wiesz co myślę i mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na mnie. 

piątek, 15 lipca 2016

"Od pierwszego wejrzenia"

    Witam!
    Wczoraj skończyłam czytać kolejny "wyciskacz łez", ale nie taki banalny jak niektóre powieści, gdzie da się przewidzieć każdy ruch głównych bohaterów. 
    Książka pt.: "Od pierwszego wejrzenia" Nicolasa Sparka opowiada o dwójce zakochanych w sobie ludzi, którzy bardzo szybko decydują się wziąć ślub. Główny bohater, pisarz, przeprowadza się z Nowego Jorku do małego miasteczka dla swojej wielkiej miłości, która zaszła z nim w ciążę, mimo że lekarz prognozował, że nigdy nie będzie mógł mieć dzieci. Podczas przygotowań do ślubu wychodzą fakty i tajemnice, które zataiła bohaterka powieści. Od przeprowadzki do rodzinnego miasta ukochanej, redaktor, który pisał świetne artykuły i obłędne felietony, nie napisał ani słowa. Zwalał winę na stres związany ze ślubem, ale wiedział, że tak nie jest.
    Cała akcja powieści toczy się w krótkich odstępach czasu przez co czyta się bardzo swobodnie. Jak dla mnie najlepsza książka jaką w życiu przeczytałam. Opowiada nie tylko o miłości dwojga ludzi, ale też zdradzie, tajemnicach i niewytłumaczalnej zdolności.
    Powieść nadaje się dla osób dorosłych jak i dla młodzieży. Każdy znajdzie jakiś wątek, dzięki któremu będzie czytał kolejne słowa, zdania, strony, rozdziały.
     

Gorąco zapraszam do obserwowania i komentowania mojego bloga. Jeżeli byś chciał żebym zrecenzowała jakąś książkę, którą chcesz przeczytać lub przeczytałeś i chcesz poznać moją opinię pisz w komentarzach.
                                                                                                                             Pozdrawiam :D

czwartek, 14 lipca 2016

Co to jest?

   Cześć! Nazywam się Ola i myślę, że na początek to Wam wystarczy. :)
  Ten blog powstał bardzo spontanicznie. Przeczytawszy książkę, którą w następnym poście troszkę streszczę i zrecenzuję, zdecydowałam, że czemu by nie zachęcić innych ludzi do czytania. Prawdopodobnie zauważyliście modę na bieganie i na bycie "fit". Bardzo dobrze, że ludzie dbają o siebie, swoje ciała i zdrowie przez co bardziej podobają się sobie i innym, ale co po ładnym ciele skoro w głowie mało co poukładane. Pomyślałam, że moda na książki nie jest takim złym pomysłem. Książki bardzo pomagają w zrozumieniu świata, poszerzaniu intelektualnych horyzontów jak i wzbogacaniu słownictwa, nie mówiąc już o przyjemności jaką czerpie się przez poznawanie nowych historii i interpretowanie ich po swojemu.
    Każdemu podoba się co innego, nie każdy "pędzi" za nowymi trendami mody, nie wszyscy słuchają jednakowej muzyki. Ludzie mają odmienne gusty kolorystyczne jak i książkowe. Jedni lubią fantastykę, inni książki napisane na faktach, jeszcze inni zwykłe powieści romantyczne. Całe życie uczymy się czegoś nowego, poznajemy nowe zagadnienia i stawiamy stopy tam, gdzie kiedyś nawet nie podążaliśmy wzrokiem.
    Nikt nie powiedział, że od razu pójdziesz do księgarni i za całą swoją wypłatę lub swoje kieszonkowe nakupujesz książek. Lepiej pójść do biblioteki i tylko wypożyczyć, nic przy tym nie płacąc. Jest też opcja ściągnięcia książki na komputer czy tablet. Jeżeli jakaś książka nie zainteresuje Cię to nie zniechęcaj się. Nie od razu pierwsza lepsza książka Cię wciągnie, że przeczytasz całą jednej nocy. Czasami trafi się taka, że nie wiem jak byś chciał nie uda Ci się przez nią przebrnąć. Jeżeli czujesz, że Ci nie idzie, odłóż ją i weź inną lub po prostu odpocznij.
     Myślę, że na post wprowadzający jest wystarczający, żeby zachęcić Was do obserwowania mojego bloga i postępów na nim. Już niedługo wstawię kolejny post tym razem już o konkretnej książce. :)